Amerykańska Narodowa Agencja ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego (NHTSA) rozważa zbadanie, czy Tesle mogą przyspieszyć bez udziału kierowcy. Tesla podkreśla, że nie ma takiej możliwości i wskazuje, że petycję zgłosił człowiek grający na spadek wartości akcji producenta. W obronie Tesli stanął też haker zajmujący się samochodami tej firmy.
NHTSA wstępnie przyjrzy się sprawie, haker broni firmy Muska
Spis treści
Petycja została przesłana do NHTSA przez Briana Sparksa, inwestora giełdowego, który obecnie gra na obniżenie ceny walorów Tesli (ang. short-selling). To znaczy, że skorzysta on wtedy, gdy akcje producenta będą tanieć, a przegra, gdy zdrożeją.
NHTSA zadeklarowało, że przyjrzy się tematowi, co oznacza, że żaden formalny proces nie został jeszcze uruchomiony.
Zareagowała Tesla, która stwierdziła, że zgodnie z jej badaniami 100 procent „przyspieszeń z winy samochodu” wynikało z tego, że kierowca… wciskał pedał przyspieszenia. Dlaczego ludzie obarczają winą samochody? Prawdopodobnie boją się konsekwencji swojego błędu – kosztów uszkodzenia domów i samochodu/innych samochodów – dlatego zrzucają winę na auto.
Haker: Wszystkie takie wypadki to wina kierowców
Teraz do dyskusji włączył się Jason Hughes, haker znany pod pseudonimem wk057, który od wielu lat zgłębia tajniki Tesli, rozbiera je na części i sprawdza możliwości wbudowanego oprogramowania. Przyznał on, że zbadał dotychczas 29 spraw, w których Tesla „samodzielnie przyspieszyła”. Okazało się, że we wszystkich przypadkach wina była po stronie kierowcy.
> Amerykanie nie chcą samochodów elektrycznych. Wyjątek: Tesla [LA Times]
To nie koniec: wk057 wyjaśnia na Twitterze, że Autopilot, owszem, potrafi zwiększać szybkość sam z siebie, ale jest to działanie dość powolne. Natomiast gdyby zdecydował się na nagłe przyspieszenie, zareagowałby na to co najmniej jeden z sześciu różnych systemów. I wyłączyłby go natychmiast. Same hamulce Tesli są w stanie wytrzymać dwukrotnie wyższą moc niż jest w stanie wygenerować silnik.
Można się również domyślać, że gdyby samochód przyspieszał sam z siebie, kierowca zareagowałby natychmiast. I zapewne zrobiłby to odruchowo, o czym przekonał się każdy, kto siedział w aucie, które niespodziewanie zaczęło się staczać z wzniesienia.
Haker zaoferował zbadanie dowolnego przypadku Tesli, która „przyspieszyła sama z siebie”. Sprawdzi dzienniki samochodu mając za świadka tego, kto dostarczył auto. I jest gotów zapłacić, gdyby faktycznie udało się potwierdzić, że samochód ruszył sam.
> Nissan GT-R wpadł na Teslę i… rozerwał ją na dwie części [wideo]
Jego reakcja w obronie Tesli skończyła się tym, że na jeden z jego adresów IP został przeprowadzony atak DDoS (źródło)…