Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych, który ma obowiązywać od 2035 roku, może zostać poluzowany, twierdzi Spiegel informując o przeciekach na temat Strategicznego Dialogu. Wykluczenie ma objąć samochody spalinowe z baterią, którą można ładować z gniazdka, czyli hybrydy plug-in. Efekt negocjacji między Komisją Europejską i producentami samochodów ma zostać ogłoszony za niecały miesiąc, 5 marca 2025, jako Plan Działania [i pomocy europejskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu].
Koniec zakazu sprzedaży modeli spalinowych, czyli gra o CAFE
Celem zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych od 2035 roku było wyzerowanie lokalnej emisji dwutlenku węgla w transporcie osobowym. Obecnie mówi się o co najmniej dwóch furtkach: pierwszą z nich miałyby być wspomniane hybrydy ładowane z gniazdka, drugą – paliwa syntetyczne. Wszystko po to, by nie zabijać tradycyjnego przemysłu motoryzacyjnego oraz zastosować podejście „neutralne technologicznie”. Dodajmy, że paliwa syntetyczne to dziś ekstremalnie droga rozrywka, która w żadnym przypadku nie spełniła wszystkich założeń dotyczących wychwytu dwutlenku węgla z powietrza oraz oparcia na zielonym wodorze.

Tankowanie e-paliwa. Przelewająca się przez pistolet syntetyczna benzyna jest droższa niż byłaby woda z zawieszonymi w niej płatkami złota (c) Porsche
Jak dowiedział się Spiegel, Mercedes chce, by kierunek, w którym zmierza Unia Europejska, był wyznaczony „przez rynek” a „nie przez zakazy/kary”. Dlatego lobbuje wraz z innymi firmami właśnie za hybrydami plug-in w postaci klasycznej, równoległej (silnik spalinowy napędza koła obok elektrycznego/elektrycznych) oraz szeregowej (silnik spalinowy pełni rolę generatora prądu, nie ma mechanicznego połączenia z kołami; EREV). Oczywiście firmy deklarują, że „nie chcą wracać do przeszłości”, czyli twardego oparcia wyłącznie w spalinach – ale nie mamy podstaw, by im wierzyć.
Producenci aut uaktywnili się pod koniec 2024 roku, ponieważ od początku 2025 roku obowiązuje obliczanie emisji na poziomie koncernu z użyciem procedury WLTP (CAFE), co może oznaczać kary idące w miliardy euro. Główna rozgrywka toczy się dziś właśnie o CAFE, nie o wirtualny zakaz, który ma obowiązywać za dziesięć lat i dwóch prezesów. Tradycyjny napęd z wybuchowym spalaniem paliw kopalnych w cylindrach już dawno doszedł do kresu optymalizacji, teraz spalanie obniżane jest wyłącznie przez kreatywne użycie baterii i silników elektrycznych.
Według Spiegla poluzowanie norm i zniesienie kar wynikających z CAFE byłoby złą wiadomością dla potencjalnych nabywców, bo producentom przestałoby zależeć na sprzedaży elektryków, zatem ludzie straciliby okazję na zakup BEV-ów w dobrych cenach. Na rynku zapanowałaby stagnacja a producenci mogliby wkrótce stwierdzić, że „ludzie nie chcą kupować modeli innych niż spalinowe”. Naszym, redakcji Elektrowozu zdaniem, zniesienie zakazu 2035 roku miałoby sens, jeśli prowadzące doń kroki zostaną utrzymane.