Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych na terenie Unii Europejskiej ma zacząć obowiązywać na początku 2035 roku. Weryfikację daty i realności wdrożenia zaplanowano na rok 2026. Włoski minister przemysłu uważa, że rewizja powinna odbyć się wcześniej. Wtóruje mu inny przedstawiciel włoskiego rządu, który decyzję określa mianem „absurdalnej” i ocenia ją jako „ideologiczną wizję”.
„Zakaz musi zostać zmieniony”
Ministrowie włoskiego rządu chcą walczyć o wcześniejszą ocenę zakazu sprzedaży nowych aut spalinowych, ponieważ ich zdaniem „Europa potrzebuje wizji pragmatycznej, [skoro] ideologiczna zawiodła” (źródło). Prace chcieliby rozpocząć już na początku 2025 roku, w domyśle: by przedstawić krytyczne wnioski na temat inicjatywy i doprowadzić do zniesienia zakazu lub znaczącego poluzowania obostrzeń. Celem jest wypracowanie „jasności, by nie dopuścić do załamania europejskiego przemysłu”.
Prawicowy rząd Giorgii Meloni ma zamiar domagać się, żeby Komisja Europejska pozwoliła krajom na więcej swobody w wyborze metody dekarbonizacji. Państwa Unii powinny mieć też możliwość stopniowego ograniczania emisji CO2, bez twardych regulacji w rodzaju powyższej, dzięki czemu mogłyby pozostawić w użytku szerszą gamę zespołów napędowych. Jako że zakaz roku 2035 obejmuje napędy [lokalnie] zeroemisyjne, łatwo domyślimy się, że chodzi o wypracowanie kilku furtek dla paliw syntetycznych, może nawet paliw kopalnych z certyfikatami wychwytu dwutlenku węgla.

Giorgia Meloni podczas zjazdu państw G7 w czerwcu 2024; fotografia ilustracyjna (c) Giorgia Meloni News / YouTube
Europejski przemysł motoryzacyjny nie ma dziś łatwo, choć koncerny nie mogą dojść do porozumienia, kto jest temu winny. Na pewno zawinili unijni urzędnicy, którzy zbyt słabo motywowali producentów do prac badawczych nad nowymi zespołami napędowymi a teraz w dodatku wymyślają kolejne opłaty emisyjne. Część winy należy przypisać przemysłowi motoryzacyjnemu z Chin, który wchodzi do Europy z zamiarem odcięcia kawałka tortu, jakby ktokolwiek go o to prosił. Za zły stan firm z branży powinni wreszcie wziąć odpowiedzialność klienci, którzy nie chcą kupować samochodów. Sam Oliver Blume, prezes koncernu Volkswagena, podkreśla, że zmniejszyło się zapotrzebowanie, a liczba oferujących swoje auta wzrosła.