Narodowe Centrum Badań i Rozwoju ogłosiło projekt, którego celem będzie stworzenie Polskiego Elektrycznego Samochodu Dostawczego, z ewentualnym wariantem wodorowym. Projekt nazwano symbolicznie e-Van, dotyczy aut z kategorii N1, czyli do 3,5 tony.
Wypełnić pustkę po Ursusie Elvi, a może znaleźć lepsze alternatywy?
Pierwszym elektrycznym dostawczakiem z prawdziwego zdarzenia miał być Ursus Elvi. Zgodnie z wczesnymi komunikatami, auto miało szansę pojawić się na rynku wcześniej niż Polski Samochód Elektryczny rozwijany przez zachodnich kooperantów pod nadzorem ElectroMobility Poland, a jego parametry techniczne wyglądały obiecująco nawet na tle Mercedesa czy Volkswagena. Przynajmniej na papierze.
Niestety, ze względu na problemy firmy Ursus Bus, projekt stracił dofinansowanie NCBR, co przypieczętowało jego los. To zresztą dość symptomatyczne: większość projektów pokazywanych na państwowym Kongresie 590 dobrze wygląda tylko na zdjęciach.
NCBR chce zasypać dziurę po Elvi. Jak zauważył portal Dziennik.pl, ogłoszono właśnie rozpoczęcie nowego projektu o nazwie e-Van. Jego celem będzie wyłonienie firm, które uzyskają dotacje na stworzenie Polskiego Elektrycznego Samochodu Dostawczego w wersji elektrycznej (BEV) oraz z ogniwami paliwowymi (FCEV, źródło).
Na projekt elektryka można uzyskać maksymalnie 20,4 miliona, na projekt wersji z ogniwami paliwowymi – 22,4 miliona złotych. Polskie e-Vany mają oferować „parametry niedostępne na rynku”, czyli 1 000 kilogramów ładowności i zasięg 250 kilometrów dla elektryka lub 400 kilometrów dla wersji na wodór. Oprócz tego auta muszą być niezawodne, trwałe, funkcjonalne, posiadać ergonomiczne wnętrze i być oparte o uniwersalną platformę.
Całkowity budżet projektu to 52 miliony złotych. Założono, że gotowy samochód zostanie zaprezentowany najpóźniej we wrześniu 2023 roku.
> Peugeot Expert, Citroen Jumpy, Opel Vivaro elektryczne od 2020 roku. Baterie 50 i 75 kWh
Zdjęcie otwierające: Renault EZ Flex, projekt elektrycznego dostawczaka (c) Renault