Reuters dotarł do szkicu propozycji, która pozwalałaby na sprzedaż nowych samochodów spalinowych w Unii Europejskiej po 2035 roku. Wynika z niego, że powstałaby nowa kategoria aut poruszająca się wyłącznie na produktach neutralnych emisyjnie. Zastosowana w nich technologia miałaby uniemożliwiać jazdę w wypadku zastosowania innych paliw. W świecie polityki mówi się o policzku dla Franza Timmermansa, który obiecywał zajęcie się tematem paliw syntetycznych i ostatecznie o nim „zapomniał”.

Demokratyzacja dzięki elektrykom kontra ścisła regulacja w autach spalinowych

Przyjęcie prawa uniemożliwiającego sprzedaż nowych aut spalinowych od 2035 roku w Unii Europejskiej wydawało się formalnością, ale legislację wstrzymano na ostatniej prostej ze względu na zmianę stanowiska Niemiec, które zostały poparte przez Włochy czy Polskę. Niemcy domagały się wyjątku dla paliw syntetycznych, większość innych krajów nie chciała się nań zgodzić. Z informacji zdobytych przez Reutersa wynika, że taki wyjątek może zostać wprowadzony.

Z propozycji Komisji Europejskiej wynika, że pojawiłaby się nowa kategoria pojazdów. Byłyby one wyposażone w mechanizm blokujący samochód w przypadku zastosowania normalnego paliwa zamiast takiego, które powstało w procesie wychwytu dwutlenku węgla z atmosfery. Już samo to brzmi dość karkołomnie, szczególnie, że branża e-paliw ma świadomość, że nie będzie w stanie zaspokoić światowego popytu. W 2035 roku optymistycznie zakłada stosowanie mieszaniny zawierającej 42 procent paliw syntetycznych. Po nagłym skoku z 12 procent w 2030 roku:

Komisja chce ponoć, żeby wyjątek dla paliw syntetycznych został przyjęty dopiero po przegłosowaniu pierwotnej wersji przepisów z całkowitym zakazem sprzedaży nowych aut spalinowych od 2035 roku. Otrzymalibyśmy zatem bardzo ścisłe regulacje, do których ktoś wprowadził wyjątek.

Co to wszystko dla nas znaczy?

Sytuacja staje się wybitnie skomplikowana. Paliwa syntetyczne powstają z wodoru, dwutlenku węgla wychwyconego z powietrza i energii. Żeby tę energię zamknąć w paliwie ciekłym, trzeba ją wytworzyć. PwC oszacowało, że Niemcy musiałyby mieć trzy razy tyle elektrowni, żeby wszystkie auta spalinowe przestawić na e-paliwa. W perspektywie dwunastu lat to mało realny scenariusz. Co zabawniejsze: wystarczy zwiększenie produkcji energii o około 1/3, żeby wszystkie auta spalinowe zamienić na elektryki.

W dodatku powstający obecnie wyjątek zakłada ścisłe regulowanie rynku paliw syntetycznych: kierowca nowego auta spalinowego kupionego po roku 2035 musiałby tankować w konkretnych dystrybutorach [pamiętacie nasz komentarz o wlewach paliwa sprzed kilku dni?]. Kupując samochód z tradycyjnym silnikiem chodziłby na krótkim pasku dostawców paliw, podczas gdy przy elektryku może ładować się gdziekolwiek, nawet z gniazdka w domu.

A co właścicielami starszych aut spalinowych, którzy chcieliby być ekologiczni? Tutaj też jest problem, niewykluczone, że musieliby korzystać z mieszaniny albo w ogóle nie byliby dopuszczani do dystrybutorów z paliwem syntetycznym. Bo musi wystarczyć dla tych, którzy kupili nowe auta.

Kolby z paliwem syntetycznym (c) Audi

O tym, czym grozi zabawa ze sztucznymi zabezpieczeniami na poziomie silnika, napisał Pan Kowalski:

Kwestia czasu, kiedy jakiś majster wymyśli, jak zalać zwykłe paliwo zamiast syntetycznego. Nie od dziś omijamy DPF-y czy inne „eko” wynalazki. Tu pewnie nie będzie inaczej.

Znajduje się TUTAJ.

Nie przegap nowych treści, OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena ogólna
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 5]