Robert Scoble to bloger technologiczny przez wiele lat opisujący działania i produkty Microsoftu a nawet pracujący dla Microsoftu. Długi czas siedział głęboko w branży technologicznej, ma w niej też mnóstwo znajomości. Jego znajomy zajmujący się rekrutacją pracowników w Dolinie Krzemowej zdradził mu rzekomo, że Toyota ma zamiar wprowadzić do Stanów Zjednoczonych chińską technologię jazdy autonomicznej opartą o chińskie samochody [powstające w ramach joint-venture z Toyotą?; źródło].
Tesla robi, Chińczycy kopiują wprost, reszta też chce iść tą drogą?
Już na wstępie zastrzegamy ponownie, że są to informacje niesprawdzone, być może z kategorii „głuchy telefon”. Toyota chce ponoć dokonać „przejścia na autonomiczne pojazdy elektryczne”, co rozumiemy jako chęć uruchomienia własnej usługi Robotaxi lub co najmniej wprowadzenia autonomii 3. poziomu (SAE Level 3, ostatni z poziomów jazdy półautonomicznej) z możliwością upgrade’u do 4. poziomu, czyli jazdy prawdziwie samodzielnej. Japońska firma planuje wykorzystanie chińskich baterii i chińskich technologii jazdy półautonomicznej.
Dla Scoble’a to powód do irytacji, że Chiny jednocześnie kradną technologie Zachodu i nie dopuszczają u siebie konkurencji na zasadach wolnego rynku. Bo teraz chińskie systemy i elektryki zostaną wprowadzone do Stanów niczym koń trojański, przez Japończyków, a amerykańskie firmy nie będą miały czasu na reakcję. Ma to zaszkodzić zarówno producentom samochodów elektrycznych, jak też startupom zajmującym się sztuczną inteligencją. To o tyle ciekawe, że według prezesa Nio, gdy chodzi o autonomię, FSD Tesli jest w Stanach Zjednoczonych najlepsze – w Państwie Środka już niekoniecznie.
Toyota jest dziś największym koncernem motoryzacyjnym na świecie, marką zaufaną i lubianą, jednym z niewielu przedsiębiorstw, które stać na bezpośrednie konkurowanie z Teslą na wielu polach [a sfinansują to nabywcy hybryd – red.]. Użycie chińskich zespołów napędowych i technologii jazdy (pół)autonomicznej pozwoliłby jej na nadrobienie kilku przespanych lat. Tym niemniej użycie zewnętrznej technologii uzależniłoby ją od dostawców z Państwa Środka, a trudno powiedzieć, czy firma może sobie na to pozwolić.