Koncern Stellantis zadecydował o całkowitym zaprzestaniu prac nad pojazdami zasilanymi wodorem. Modele, których produkcja miała właśnie ruszyć w Hordain (Francja) i Gliwicach, zostają odłożone na półkę. Według przedstawiciela koncernu, wodór jest rozwiązaniem niszowym i nie daje perspektyw na średnioterminową stabilność ekonomiczną. W tej dekadzie na pewno nie wróci.
Stellantis zrezygnował z gry w wodór
Jak informuje Top Gear, napędy wodorowe Stellantis zostały usunięte z planów tuż przed startem linii montażowych (źródło). Mniejsze auta dostawcze miały wyjeżdżać z fabryki w Hordain, (naj)większe byłyby produkowane w Gliwicach, bo sam wodór i ogniwa paliwowe przez całe lata uznawano za alternatywę do zbyt dużych / ciężkich baterii. To się zmieniło. Teraz koncern „nie przewiduje wprowadzenia lekkich pojazdów użytkowych zasilanych H2 przed końcem dekady„, co ma być wszak bez wpływu na poziom zatrudnienia w obu zakładach.
To ostatnie jest dość symptomatyczne: od początku spodziewano się, że wodorowe ogniwa paliwowe będą wzbudzały nikłe zainteresowanie. Na tym nie koniec: zauważono, że infrastruktura do tankowania gazu nie istnieje niemal nigdzie w Europie poza Niemcami, a nawet tam raczej się zwija niż rozwija. Pieniądze, które służyły do rozwoju napędów wodorowych, mają zasilić inne projekty. Stellantis – właściciel takich marek, jak Fiat, Opel czy Peugeot – skupi się na modelach spalinowych i elektrycznych.
To dość zaskakujące, że wszystkie firmy motoryzacyjne raczej później niż prędzej zauważają to, o czym Herbert Diess, ówczesny prezes koncernu Volkswagena, mówił już w poprzedniej dekadzie: rozwój więcej niż jednego rodzaju napędu jest obciążający ekonomicznie, na pewno przekłada się na wyższe koszty, ale wcale nie daje gwarancji dwukrotnie lepszego zwrotu z inwestycji [parafraza]. Dlatego przedsiębiorstwa powinny skupić się na rokującym lepiej rozwiązaniu (=baterie), a to gorsze (=wodór) po prostu skasować. Przed momentem zrozumiał to Daimler, teraz przekonał się do tego także Stellantis.
Nota od redakcji Elektrowozu: Toyota wybija się na lidera sprzedaży samochodów dostawczych produkowanych w fabrykach Stellantis. Japoński koncern dość mocno wszedł w dostawcze elektryki, natomiast bodaj nigdy nie epatował w tym segmencie wodorem (wyjątek: Toyota HiAce Hydrogen rozwijana poza koncernem Stellantis). Aż dziw bierze, że marka tak mocno wierząca w H2, kompletnie ignoruje tę technologię w swoich autach i jej fiasko u swego głównego producenta pojazdów dostawczych.