Kanadyjska firma Unither Bioelectronique zaprezentowała pierwszy śmigłowiec na świecie zasilany ogniwami paliwowymi. Napędzany wodorem eksperymentalny helikopter utrzymał się w powietrzu dokładnie 3 minuty 16 sekund. Celem było sprawdzenie, czy pomysł na stosowanie gazu w statku powietrznym w ogóle ma sens. Okazuje się, że do komercyjnych zastosowań lepsze musi być wszystko: i ogniwa paliwowe, i system przechowywania H2.

Wodorowy śmigłowiec z pilotem, czyli kilka „jako pierwsi na świecie…” w jednym

Dziewiczy lot miał miejsce 27 marca 2025 roku na lotnisku Bromont (Quebec, Kanada). W roli prototypu-dawcy wykorzystano maszynę Robinson R44, w Polsce znaną dzięki Błękitnemu 24 używanemu przez TVN24. Normalnie jest ona czteroosobowa, na częściowo zamaskowanych zdjęciach widać jednak, że fragment kabiny pasażerskiej wykorzystano do przechowania baterii, elektroniki sterującej lub ogniw paliwowych. Zbiornik z gazem podwieszono pod ogonem tuż za kabiną.

Wirniki napędzano silnikiem Magnix zasilanym przez baterię (piki zapotrzebowania) oraz dwa ogniwa paliwowe. Helikopter pilotowany był przez człowieka siedzącego w kabinie, co jest ewenementem, bo dotychczas takich eksperymentów dokonywano sterując maszyną zdalnie albo programując ją na określone zachowanie. Dziewiczy lot – a precyzyjniej: nieruchomy zwis – się udał.

Mocy ogniw paliwowych nie podano. Jako że ponad połowa produkowanej przez nie energii to ciepło, konieczne były dwa dodatkowe wirniki po bokach kabiny, które chłodziły zestaw, okazało się bowiem, że największym problemem przy tak ograniczonej przestrzeni i konkretnych warunkach eksperymentu było wytracanie strat energetycznych. Po zakończeniu eksperymentu oceniono, że wodór dostarczył 90 procent zużytej energii, bateria z kolei rozładowała się do poziomu 80 procent (źródło).

Firma zdecydowała się na użycie sprężonego wodoru, w przyszłości jednak chciałaby przejść na gaz w formie ciekłej. Pierwsza wersja ma pozwolić na pokonanie około 185 kilometrów na jednym tankowaniu, komercyjny wariant oparty na helikopterze Robinson R66 powinien osiągnąć do 370 kilometrów – taką przynajmniej nadzieję mają jego twórcy. Ale potrzebują kolejnej generacji ogniw paliwowych, które nie będą wymagały aż tak wymagającego chłodzenia.

Producent nie obrazi się też za nowocześniejszy mechanizm składowania wodoru i wysokotemperaturowe ogniwa paliwowe, by móc zmniejszyć wagę i zwiększyć wydajność całego zestawu do poziomu helikoptera zasilanego klasycznym paliwem.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 4.5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: