Samochody elektryczne są nieco cięższe niż auta spalinowe. Przy modelach osobowych różnica jest niezauważalna i przykryta dodatkowo wysokim momentem obrotowym silników elektrycznych. Kwestia staje się istotna dopiero tam, gdzie auto zbliża się do wyznaczonej przez prawo granicy 3,5 tony, czyli w elektrycznych samochodach dostawczych, gdy waga baterii obniża maksymalną ładowność pojazdu.
Elektryczne samochody dostawcze do 4,25 tony
W świetle obowiązujących przepisów posiadacz prawa jazdy kategorii B może prowadzić samochody o dopuszczalnej masie całkowitej (dmc) do 3,5 tony. Już w 2017 roku Komisja Europejska pozytywnie zaopiniowała możliwość podniesienia dmc do 4,25 tony dla aut z napędem alternatywnym, w tym szczególnie elektrycznym. Uzasadnienie było oczywiste: baterie podnoszą wagę, ale producenci chcieliby utrzymać ładowność, więc trzeba podnieść dmc.
Problem polegał na tym, że zmiany musiały zajść lokalnie, tj. każde państwo członkowskie Unii Europejskiej musiało uchwalić nowelizację przepisów na własną rękę. Ministerstwo Infrastruktury zaczęło się zajmować tematem podniesienia dmc do 4,25 tony w 2020 roku, w 2021 roku wzmianka na ten temat wyparowała z nowelizacji ustawy, o czym pisaliśmy przy okazji dmc Hummera EV1.
Teraz temat powrócił. Jak zauważyła PSPA podczas posiedzenia, które miało miejsce 27 października 2021 roku, Komisja ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Komisja Infrastruktury przegłosowały starą-nową poprawkę. Aktywny sprzeciw zgłosił jedynie Dobromir Sośnierz (Konfederacja), który uznał, że samochody elektryczne nie mogą być ekologiczne, bo przemieszczają większą masę (około 16:38 na nagraniu).
Poprawka przeszła, ale to dopiero początek prac nad nią. Po przegłosowaniu wszystkich zmian w Ustawie o elektromobilności oraz innych ustawach, nowelizacje trafią pod obrady Sejmu, a następnie Senatu. Zmiany mają szansę wejść w życie dopiero po podpisie prezydenta za kilka do kilkunastu miesięcy.