Dzięki uprzejmości koncernu Stellantis przedstawiciel redakcji Elektrowozu miał możliwość uczestniczenia w historycznej chwili: z fabryki w Gliwicach wyjechały pierwsze egzemplarze elektrycznego Fiata Ducato: Fiat e-Ducato vel Fiat Professional e-Ducato. Zwiedzając zakład usłyszeliśmy przy okazji garść ciekawostek dotyczących samochodu, których w normalnej sytuacji raczej byśmy nie poznali.

Wrażenia tego rodzaju ciężko oddać w treści, ale przyglądając się tym wszystkim liniom, maszynom, ludziom mieliśmy wrażenie, że patrzymy na ludzki organizm, tyle że powiększony tysiące razy. Cała ta wielka, niemożliwa do ogarnięcia umysłem – a jednak przez kogoś zaprojektowana i zbudowana! – fabryka z mnóstwem przewodów, zaworów, rur, taśm, ludzi, podnośników, wózków, rolek pracowała po to, by wyjechał z niej produkt znacznie prostszy: samochód.

Fabryka Stellantis w Glowicach z lotu ptaka. Opowiada o niej Grzegorz Buchal, dyrektor zakładu

Nowy Fiat Professional e-Ducato, w skrócie: Fiat e-Ducato

Zacznijmy od specyfikacji: nowy Fiat e-Ducato [darujemy sobie to „Professional” – red.] wyposażony jest w baterię o pojemności 110 kWh (są też wersje 47 lub 79 kWh), która powinna wystarczyć do pokonania 420 jednostek WLTP zasięgu. Auto powstaje na platformie X250, ma silnik o mocy 200 kW/272 KM mocy i 410 Nm momentu obrotowego. W standardzie ma ładowarkę pokładową AC-DC 11 kW (trzyfazową) i obsługuje ładowanie prądem stałym (DC) z mocą 150 kW.

Przestrzeń bagażowa to maksymalnie 17 metrów sześciennych, ładowność wynosi do 1,5 tony.

Nowy Fiat e-Ducato. Zwróć uwagę na kąt skrętu przednich kół

Przed zwiedzaniem fabryki mieliśmy okazję zajrzeć do samochodów. Te, które miały aktywne interfejsy (= były włączone), komunikowały się w języku włoskim. Zmiana języka w opcjach nie jest szczególnie trudna, tym niemniej wnioskujemy, że obserwowaliśmy pojazdy w naprawdę wczesnych wersjach.

W trakcie zwiedzania zakładu ujawniono nam, że proces montażu jednego samochodu trwa w sumie 2,5 godziny. Cała produkcja od momentu tłoczenia blach, przez spawalnię i strefy buforowe, to 17 godzin. Nowy samochód zjeżdża z linii co 3 minuty, elektryki wyjeżdżają z częstotliwością 2 sztuk na godzinę. I rzeczywiście, podczas naszego przemarszu na linii dostrzegliśmy raptem dwa egzemplarze e-Ducato, resztę stanowiły modele spalinowe. Pozwala nam to domniemywać, że liczba zamówień na elektryki to około 10 procent całości.

Przy okazji wizyty w spawalni dowiedzieliśmy się, że w tej części zakładu automatyzacja sięga 99 procent (!). Ludzie przede wszystkim dostarczają elementy do scalenia (ręcznie lub na wózkach), natomiast całe nadwozie scalane jest z użyciem robotów. Punktów zgrzewania w zależności od wariantu pojazdu jest od 5,5 do 6,5 tysiąca, nic nie jest łączone ręcznie. Przed lakierowaniem samochody dostawcze wyglądają jak Cybertrucki i aż żal bierze, że tej barwy nie można zachować:

Nota od redakcji Elektrowozu: kierownictwo firmy wiąże z e-Ducato spore nadzieje, samochód ma łączyć bardzo dużą baterię z dużą przestrzenią bagażową. Tekst zaktualizujemy o cenę.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 4 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: