Parlament Europejski zadecydował, że na terenie Unii Europejskiej sprzedaż nowych samochodów niezeroemisyjnych (osobowych i dostawczych) powinna być zakazana nie później niż w 2035 roku. Auta używane i zakupione wcześniej nadal będą mogły być eksploatowane do czasu, gdy ich właściciel nie uzna, że już nie chce mieć z nimi do czynienia. Teraz głos należy do ministrów środowiska, ostateczne głosowanie w tej sprawie odbędzie się w drugiej połowie roku.

Niemal pewny koniec sprzedaży samochodów spalinowych w Unii Europejskiej

Głos Parlamentu Europejskiego oznacza, że od 2035 roku możliwe byłoby rejestrowanie wyłącznie samochodów zeroemisyjnych, czyli zasilanych wodorem lub elektrycznych. Używamy jednak trybu przypuszczającego, ponieważ o poziomie redukcji emisji dwutlenku węgla będą pod koniec czerwca debatować ministrowie środowiska. Jeśli zaproponują redukcję o 100 procent – przychylą się do rekomendacji Europarlamentu – postawią na elektryki i wodór. Jeżeli zechcą ograniczenia emisji o, dajmy na to, 90 procent, przez sito mogą prześliznąć się hybrydy plug-in z dużymi bateriami.

Po tych ustaleniach dojdzie do negocjacji z Parlamentem Europejskim, a ostateczna wersja ustawy zostanie przegłosowana w III lub IV kwartale 2022 roku. Wtedy rządy krajów związkowych nie będą miały już wyjścia, zostaną zmuszone do przygotowania obywateli do tego, że najpóźniej w 2035 roku z salonów znikną samochody z tradycyjnymi silnikami. Oczywiście mówimy tylko o autach osobowych i (lekkich) dostawczych, bo transport ciężki to osobna kwestia.

Decyzja europosłów napawa optymizmem, ponieważ do 2035 roku zostało wystarczająco dużo czasu, żeby uruchomić łańcuchy dostaw i recyklingu baterii oraz stopniowo zastępować pojazdy spalinowe zeroemisyjnymi. Nieco rozczarowywać może niechęć do zaostrzenia norm emisji już w obecnej dekadzie, co mogłoby „ułatwić” producentom inwestowanie w pojazdy elektryczne.

Posłowie wycięli przy okazji lukę, która pozwalałaby na utrzymanie przy życiu starych silników pod warunkiem zasilania ich paliwami syntetycznymi. E-paliwa uznano za korzystne wyłącznie dla producentów, nie dla środowiska czy klientów. Szczególnie, że procesy masowego wychwytywania dwutlenku węgla z powietrza znajdują się w powijakach, a produkcja e-paliw wymaga gigantycznych nakładów finansowych i energetycznych – większych niż produkcja wodoru, nie mówiąc o ładowaniu elektryków, które wypadają pod tym względem najbardziej ekonomicznie.

Postulat o zakończeniu sprzedaży aut spalinowych to efekt realizacji zobowiązań o stopniowym ograniczaniu emisji dwutlenku węgla przez świat. W tym roku doszliśmy do poziomu 420 cząsteczek CO2 na milion cząsteczek atmosfery. Takiego poziomu nie notowano na Ziemi od co najmniej 4 milionów lat.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 4 głosów Średnia: 3]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: