Niemiecka organizacja non-profit Deutsche Umwelthilfe zbadała emisję tlenków azotu w BMW 320d. Jej eksperci twierdzą, że producent tak zaprogramował auto, żeby wyłączało filtr EGR powyżej pewnych szybkości – co zapewnia wzrost mocy, ale dramatycznie podnosi emisję tlenków azotu.
Dieselgate w BMW?
BMW 320d (2017) to samochód, który oficjalnie spełnia normę Euro 6. I rzeczywiście, podczas testów stacjonarnych samochód nie przekracza oficjalnych norm. Organizacja Deutsche Umwelthilfe zbadała jednak skład spalin samochodu w trakcie normalnej jazdy.
W czasie testów wyszło na jaw, że BMW 320d umiejętnie włącza i wyłącza mechanizm recyrkulacji spalin (EGR). Auto miało sprawdzać aktualny moment obrotowy i szybkość samochodu: EGR był wyłączany przy 47 kilometrach na godzinę (km/h) na drugim biegu, przy 70 km/h na trzecim, przy 87 km/h na czwartym oraz przy 112 km/h na piątym biegu – konfiguracja i wartości rzekomo są na sztywno umieszczone w oprogramowaniu BMW 320d.
Pomiary emisji tlenków azotu podczas testowych przejazdów pętlą o długości 31,5 kilometra. Poziom dopuszczalny przez normę Euro 6 (80 mg/1 km) zaznaczono czarną linią (c) DUH
Efekt? Wyłączenie EGR pozwala na utrzymanie wysokiej mocy, ale zwiększa emisję tlenków azotu nawet 7,2-krotnie (!) w stosunku do wartości, które samochód prezentuje w testach stacjonarnych. Badania TUV Nord pokazują bowiem, że auto na hamowni doskonale mieściło się w normie Euro 6, która wynosi 80 miligramów na 1 kilometr – i miało jeszcze spory zapas!
Pomiary zostały przesłane do niemieckich organów nadzorujących transport, w tym do Ministerstwa Transportu.
|REKLAMA|
|/REKLAMA|
Warto przeczytać: NOx- und CO2-Messungen an einem Diesel Pkw BMW 320d