Arval, międzynarodowy operator flotowy, został zapytany przez tygodnik Automobilwoche o samochody elektryczne. Okazuje się, że inwestycja w auta elektryczne na razie nie ma biznesowego uzasadnienia. Klienci liczą pieniądze, a przy 20 tysiącach kilometrów rocznie diesel nie ma sobie równych.
Diesel najlepszy do floty
Spis treści
Skandal związany z fałszowaniem wyników czystości spalin nie wpłynął na rynek diesli. Klienci wybierają rozwiązania optymalne kosztowo, najtańsze w dłuższej perspektywie używania: diesle. Dopiero w segmencie dalszej odsprzedaży aut firmowych na rynek prywatny daje się zauważyć lekki spadek zainteresowania samochodami na olej napędowy.
> Liczba ładowarek w Europie: prowadzi Norwegia i Holandia, Polska na 28. miejscu
|REKLAMA|
|/REKLAMA|
Jednak, jak podkreśla dyrektor Arvala, Christian Schuessler, nawet ci klienci flotowi, którzy odchodzą od diesli, kierują się w stronę aut benzynowych. Nie interesują ich hybrydy ze względu na wyższą cenę i mikre oszczędności na paliwie. Samochodów elektrycznych w ogóle nie biorą pod uwagę ze względu na słabą infrastrukturę stacji ładowania.
> Liczba ładowarek w Europie: prowadzi Norwegia i Holandia, Polska na 28. miejscu
Operator flotowy spodziewa się większego zainteresowania samochodami elektrycznymi po 2020 roku, gdy ich zasięgi się zwiększą.
Samochody elektryczne w flocie nie mają sensu bez ładowarek w korytarzach transportowych:
|REKLAMA|
|/REKLAMA|