Zakaz sprzedaży nowych samochodów spalinowych ma wejść w Unii Europejskiej w życie w 2035 roku. Tymczasem Komisja Europejska chciałaby przyspieszyć elektryfikację unijnego taboru przez nałożenie dodatkowych przepisów na [wybrane?] firmy, donosi niemiecki Bild am Sonntag. Od 2030 roku przedsiębiorstwa mogłyby kupować do taborów wyłącznie elektryki, o ile byłyby to samochody nowe.
Tylko elektryki w najmach po 2030 roku?
Cytowane przez portal Electrive przepisy miałyby dotyczyć taborów firmowych oraz przedsiębiorstw wynajmujących samochody. Obydwa pojęcia są bardzo szerokie: tabory „firmowe” mogą mieć od jednego do tysięcy aut, w zależności od tego, czy chodzi o jednoosobową działalność gospodarczą, czy o międzynarodowy koncern. „Wynajem” samochodów też może być pojmowany zarówno wąsko, przez typową wypożyczalnię aut, jak również bardzo szeroko, przez instytucję finansową, która kupuje pojazd w swoim imieniu i później użycza go w najmie [długoterminowym].
W ujęciu szerokim mówimy o co najmniej 3/4 rynku samochodów nowych, bo w całej Unii firmy kupują sporo ponad 50 procent dostarczanych na kontynent aut. W dodatku najem stał się popularną metodą pozyskania i eksploatacji samochodów ze względu na stosunkowo niski próg wejścia i systemy dofinansowań, które nierzadko pokrywają pierwszą wpłatę. Modele spalinowe zostałyby zmarginalizowane i to na długo przez 2035 rokiem, co na pewno ucieszyłoby operatorów stacji ładowania.
Prace nad nowymi regulacjami rozpoczęły się w lipcu. Z wcześniejszych zapowiedzi, które miały dotyczyć systemu wsparcia europejskiego przemysłu samochodowego, wynika, że mogłoby chodzić o nakaz zakupu 75 procent aut nowych z napędem czysto elektrycznym od 2027 roku oraz o 100 procent nowych elektryków od 2030 roku. Jednak przepisy są dopiero dyskutowane, pewne nie są ani limity, ani daty, nie mówiąc już o tym, czy regulacje wejdą w życie, bo musiałaby je zaakceptować większość państw Unii – i to na kilku różnych szczeblach.
Nota od redakcji Elektrowozu: byłoby ciekawie, gdyby Unia Europejska zdecydowała się na poluzowanie zakazu roku 2035, ale przy okazji wprowadziła powyższe, jeszcze ostrzejsze przepisy. Z drugiej strony: zaczynamy odnosić wrażenie, że system wymuszeń i nakazów powoli zaczyna robić elektrykom więcej złego niż dobrego. Chociaż… w Chinach to działa.