Niedawno ABB i MAN chwaliły się osiągnięciem mocy 700 kW podczas ładowania ciężarówki, teraz fiński Kempower przebija stawkę. Firma ma ładowarki, które mogą rozpędzić się do 1,2 MW, niemal jednej trzeciej maksymalnych możliwości złącza MCS (3,75 MW). Urządzenia Megawatt Charging System wraz z satelitarnymi końcówkami mogą korzystać zarówno ze złączy MCS, jak też CCS.
Kempower z nowymi ładowarkami dla ciężkiego transportu
Nowe urządzenia Kempower są pierwszymi komercyjnie dostępnymi ładowarkami, które osiągają moce powyżej 1 MW. Prezentowane dotychczas modele zatrzymywały się w okolicy 1 MW, co oznacza prawdopodobnie 1 000 amperów przy 1 000 woltów. Tymczasem samo złącze MCS obsługuje maksymalnie 3 000 amperów przy 1 250 woltach, gigantyczne natężenia przy napięciach, które aż tak szokujące nie są, jeśli wziąć architektury niektórych współczesnych nam samochodów elektrycznych (800-900+ V).
Kempower obiecuje 1,2 MW i 1 500 amperów, wysokie natężenia nawet przy stosunkowo mniejszych bateriach i niższych napięciach instalacji. Nowe ładowarki są w stanie równolegle i dynamicznie obsługiwać złącza CCS i MCS, mogą być więc wykorzystywane przez starsze pojazdy (dziś: głównie autobusy elektryczne) oraz ciężarówki, które dopiero zaczynają trafiać na rynek. Fiński producent załatwia tę dystrybucję sprytnie, oddziela główne moduły ładowarki od końcówek mocy z przewodami (Mega Satellite):
Ładowarki potrafią płynnie regulować napięcie w przedziale od 200 do 1 250 woltów, są więc przystosowane do bardziej popularnych architektur samochodów elektrycznych (~400 V). Jako ciekawostkę warto dodać, że na złączu CCS2 obsługują natężenia do 700 amperów i mogą więc uzupełniać energię z mocą do 560 kW (źródło), zatem przy architekturze 400 V byłyby w stanie rozpędzić się do okolic 280 kW – wyżej niż Superchargery v3 Tesli. Dla porównania: pięć lat temu Ekoenergetyka Polska chwaliła się, że dzięki pantografowi osiągnęła rekordowe 533 kW.