24 października 2019 roku odbyła się premiera prototypowego polskiego elektrycznego samochodu dostawczego: FSE-M / FSE M (firma stosowała różne oznaczenia). Zaprezentowany model oparty został na konstrukcji Fiata Doblo – FSE mówi wprost, że nie chciało startować z wszystkim od zera.
Polski elektryczny samochód dostawczy FSE M: jest prototyp, nie ma pieniędzy
Spis treści
Finansowanie
FSE Fabryka Samochodów Elektrycznych w Bielsku-Białej zaprezentowała auto, ponieważ ma zamiar uruchomić drugą spółkę rozwijającą projekt, by zorganizować z nią zbiórkę crowdfundingową. Obecny projekt kosztował już 10 milionów złotych – były to pieniądze unijne i pochodzące od inwestorów – a teraz przedsiębiorstwo ma zamiar zebrać milion od inwestorów prywatnym.
> Peugeot Expert, Citroen Jumpy, Opel Vivaro elektryczne od 2020 roku. Baterie 50 i 75 kWh
Pieniądze mają zostać przeznaczone na start produkcji FSE-M, samochodów prezentacyjnych, kampanię marketingową oraz, co ciekawe, poprawę struktury finansowania. Szczegóły zbiórki crowdfundingowej powinny zostać ujawnione w ciągu nadchodzących kilku-kilkunastu dni.
W dalszej perspektywie FSE planuje wejście na giełdę.
Dane techniczne
Elektryczny dostawczak należy do kategorii aut średnich (dopuszczalna masa całkowita do 3,5 tony). Będzie dysponował mocą maksymalną 85 kW (116 KM), momentem obrotowym 250 Nm i baterią o pojemności 33,2 kWh (ogniwa Li-ion NCM). Ta ostatnia ma pozwolić na osiągnięcie 110-130 kilometrów zasięgu realnego. Wartość może wydawać się niewielka, ale prezes FSE, Thomas Hajek, podkreśla, że zna potrzeby swoich klientów.
Jego zdaniem przejeżdżają oni maksymalnie 100-180 kilometrów, podczas gdy średnia oscyluje w okolicy 60-80 kilometrów.
FSE chce, by możliwe duża liczba podzespołów była wytwarzana w Polsce. Ogniwa pochodzą z polskiego oddziału niemieckiej firmy BMZ, silnik został w całości opracowany przez Komel.
Bateria samochodu częściowo znajduje się w podwoziu auta, a częściowo została ulokowana pod podniesioną o około dwadzieścia centymetrów podłogą skrzyni ładunkowej. Z tego względu przestrzeń ładunkowa ma oscylować od 3,4 do 4,6 metra sześciennego, a ładowność wynosić maksymalnie 600 kilogramów.
Podwozie, zawieszenie, kabina, skrzynia i osprzęt mechaniczny to w rzeczywistości Fiat Doblo – wszystko po to, by obniżyć koszty wejścia na rynek. Sam pojazd jest więc konwersją istniejącego spalinowego auta dostawczego. FSE zakłada jednak, że przy większej liczbie zamawianych egzemplarzy możliwe będą dalsze negocjacje i lepsze dostosowanie bazy do potrzeb napędu elektrycznego.
Innowacje
Samochód ma w założeniu posiadać trzy innowacyjne i jedną spodziewaną funkcję. Funkcje innowacyjne to:
- złącze ładowania umieszczone w podwoziu, które będzie wpinane automatycznie,
- panele fotowoltaiczne na dachu służące do uzupełniania energii w baterii,
- dwukierunkowy system ładowania, by auto w razie czego mogło posłużyć jako zapasowe źródło energii w firmie.
Elementem spodziewanym jest stała łączność online polegająca na śledzeniu pojazdu w trasie oraz regularnym przeliczaniu kosztów eksploatacji.
Plany rozwojowe
W planach rozwojowych jest aż siedem wersji D1-D7, które oparte będą na różnych bazach. Zaprezentowany tego dnia model to wariant środkowy (D2, D3) stworzony na platformie Fiata Doblo. Można się domyślać, że wersja mniejsza prawdopodobnie zostanie oparta o Fiata Pandę / Pandę Van, a większa – na przykład o Fiata Ducato.
Jako że polski rynek jest zbyt mały, FSE już dziś podejmuje współpracę z zagranicznymi podmiotami i zapowiada dalszą ekspansję. Do 2020 roku ma ruszyć sprzedaż trzech modeli dostawczaków, a do 2025 roku firma planuje wytwarzać 10 tysięcy samochodów rocznie, co będzie stanowić 4-5 procent rynku europejskiego.
Na początku auta mają trafiać do wybranych firm-partnerów, dopiero z czasem ich dostępność będzie większa.
Oto przechadzka dookoła samochodu podczas dzisiejszej prezentacji (wideo 360 stopni):
A oto cała konferencja poprzedzająca pokaz samochodu (długie):