Forbes usiłuje zagrać w samospełniającą się przepowiednię. Amerykański magazyn utrzymuje, że Cybertruck należy do tej samej grupy samochodów, co Pontiac Aztek, określany mianem najbrzydszego samochodu świata, Ford Pinto, któremu zdarzał się samozapłon, czy DeLorean, którego wytwarzanie doprowadziło producenta do bankructwa. Czyli: motoryzacyjnych niewypałów.
Cybertruck będzie klapą?
Forbes porównuje Cybertrucka także do marki Edsel stworzonej przez Forda, której historia nie jest w Polsce szczególnie znana. Otóż kilkadziesiąt lat temu firma uznała, że musi wprowadzić na rynek kolejną markę premium lokującą się pomiędzy należącymi do producentami Mercury (również premium) i Lincoln (luksusowa). Nadano jej nazwę Edsel na cześć Edsela Forda, pomysłodawcy marki Mercury oraz jedynego syna głównego założyciela.
Niestety, auta miały problem z jakością a w Stanach właśnie rozpoczął się kryzys – samochody Edsel były produkowane przez raptem dwa lata, po czym firmę-córkę zlikwidowano.

Edsel Corsair (1959) (c) GPS 56 / Wikimedia
Czynniki te wydają się pasować do obecnej sytuacji na światowych rynkach, magazyn podkreśla ponadto, że Elon Musk stworzył pickupa bez jakichkolwiek badań rynkowych. Ford zakładał, że w ciągu roku sprzeda 200 000 Edseli, w pierwszych 12 miesiącach udało mu się znaleźć nabywców na 63 100 aut, później było gorzej. Musk spodziewał się 250 000 nabywców swego „opus magnum” rocznie [tylko że w dalszej perspektywie – red.], tymczasem dostarczył mniej niż 40 000 egzemplarzy w 2024, w bieżącym też walczy o sprzedaż. Nie pomogła duża akcja przywoławcza, która polega(ła) na fizycznych naprawach aut.
Słabe wyniki na lokalnym rynku Tesla zwykle łatała eksportem. Problem w tym, że Cybertruck niekoniecznie zyska europejską homologację. Pierwsze plotki mówią, że z chińską może mu się udać. Z bliskowschodnią chyba już wyszło, bo 10 kwietnia producent inauguruje działalność w Arabii Saudyjskiej.
Według Forbesa i cytowanych w treści specjalistów, elektryczny pickup kompletnie nie pasuje do potrzeb nabywców półciężarówek. Wygląda nietypowo, jest drogi. Nie pomaga mu wreszcie aktywność polityczna szefa Tesli ani fakt, że został zaprojektowany jako skazany na sukces w Stanach Zjednoczonych – bo rynek pickupów jest w USA gigantyczny – a tam mu się nie wiedzie.