Jaki sens ma tworzenie stref czystego transportu, skoro zanieczyszczenia i tak płyną z powietrzem? Okazuje się, że ma – naukowcy z King’s College London sprawdzili, że przy zamkniętych ulicach poziom tlenków azotu w powietrzu na danym obszarze może spaść o blisko 90 procent.
Maraton i zamknięte ulice = czyste powietrze
Badanie przeprowadzono podczas Maratonu Londyńskiego 22 kwietnia 2018 roku. Naukowcy zmierzyli poziom tlenków azotu (NOx) na trasie maratonu, a następnie porównali dane z zapisami z poprzedniej niedzieli. Okazało się, że ich ilość spadła o 89 procent – wszystko za sprawą zamknięcia ulic dla ruchu kołowego.
> Dealer: „Samochód elektryczny Pana zrujnuje! Ten dizelek, dla odmiany, jest taniutki…”
Wniosek? Wyrzucenie pojazdów spalinowych z jakiegoś obszaru oraz wpuszczenie tam wyłącznie autobusów elektrycznych ma sens i może wpłynąć na poprawę jakości powietrza. Nawet jeśli mówimy o samym centrum miasta.
O co chodzi z tymi tlenkami azotu?
Tlenki azotu to jeden z bardziej szkodliwych składników spalin silników Diesla. Powodują zakwaszenie wody w atmosferze, przyczyniają się też do powstawania smogu. Jak podaje portal This is Money, szacuje się, że mają swój bezpośredni wkład w śmierć co najmniej 40 tysięcy Brytyjczyków rocznie.
To właśnie tlenki azotu sprawiły, że diesle są dziś w niełasce. Federalny Sąd Administracyjny w Niemczech zalecił ostatnio, by zamykać centra miast dla samochodów zasilanych olejem napędowym bez jakiegokolwiek okresu karencji:
> NIEMCY. Zakaz wjazdu dla diesli BEZ okresu przejściowego
|REKLAMA|
|/REKLAMA|