Międzynarodowa Rada Czystego Transportu (ICCT) oszacowała, kiedy elektryczny ciężki transport stanie się porównywalny kosztowo do transportu zasilanego olejem napędowym. Okazuje się, że przy sensownie zaprojektowanej polityce fiskalnej – dopłaty, zniżki – jest to ten (!) i przyszły rok. Najdłużej będzie opierał się transport na długie dystanse.
Chinom już dziś opłaca się elektryfikować ciężki transport
Na warsztat wzięto całkowity koszt eksploatacji (ang. TCO) pojazdów ciężarowych stosowanych w transporcie surowców (wywrotki), w transporcie produktów oraz pojazdy dalekobieżne dla trzech miast: Pekinu, Szanghaju i Sendzien (Shenzhen). Zbadano dwa rodzaje napędów: elektryczny i wodorowy (ogniwa paliwowe). Okazało się, że przy rozsądnie zaprojektowanych zachętach transport opierający się na bateriach już teraz jest w stanie konkurować z silnikami Diesla.
Bez polityki wspierającej napędy zeroemisyjne na zrównanie się TCO Chińczycy będą musieli poczekać do 2024/25 roku (wywrotki), 2026/27 roku (produkty) i 2029/30 roku (długie dystanse). Innymi słowy: nawet jeśli rząd nie będzie pomagał, to w drugiej połowie dekady pojazdy elektryczne i tak zaczną stawać się bardziej opłacalne niż te z silnikami Diesla.
Znacznie gorzej wygląda sytuacja w przypadku wodoru, o czym boleśnie przekonano się również w Tokio. Przy dopłatach ciężki transport zasilany ogniwami paliwowymi zacznie stawać się opłacalny za 2-5 lat, w zależności od lokalizacji i dostępu do przemysłu wytwarzającego ten gaz. Gdy dopłat a nastawimy się na stosowanie zielonego wodoru – bo inny nie ma większego sensu – ciężarówki FCEV będą w stanie konkurować z dieslami w przyszłej dekadzie, po 2030 roku (źródło):
Samochody ciężarowe stanowią w Chinach zaledwie 8 procent pojazdów, ale odpowiadają za 47 procent emisji gazów cieplarnianych i 74 procent wytwarzanych w transporcie tlenków azotu.