Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

CHEŁM i WAŁBRZYCH kupiły autobusy na wodór i właśnie się zorientowały, że wodór jest drogi. Apelują w ministerstwie

Prezydent Chełma, Jakub Banaszek, oraz prezydent Wałbrzycha, Roman Szełemiej, złożyli w Ministerstwie Klimatu i Środowiska wniosek ws. „utworzenia programu finansowego wspierającego samorządy inwestujące w paliwo wodorowe”. Chodzi o to, żeby wszyscy Polacy zapłacili za to, że mieszkańcy Chełma i Wałbrzycha jeżdżą autobusami, które są wielokrotnie droższe w eksploatacji. Bo gdyby mieszkańcy musieli zapłacić za bilety kilka razy więcej, mogłoby się to skończyć źle. Dla włodarzy.

Tokio nie było stać na wodór, ale polskie samorządy stać? Tak, dopóki nie trzeba płacić za paliwo

W 2021 roku opisywaliśmy, jak Tokio ujawniło, że autobusy wodorowe stanowią znaczące obciążenie dla miejskiego budżetu, bo paliwo do nich było wtedy 2,6 raza droższe niż olej napędowy. Koszty nadal są problemem. Wygląda na to, że niektórzy polscy samorządowcy nie wykonali nawet podstawowego badania opłacalności, po prostu uwierzyli w slogany reklamowe, że wodór jest paliwem przyszłości. Dwóch z nich podpisało się imieniem i nazwiskiem – mamy zatem na tacy tych dwóch niefrasobliwców od „jakoś to będzie” – ale zaapelowali w imieniu włodarzy innych miast, co opisała w grudniu 2024 roku Interia (źródło).

Jakub Banaszek (Chełm) ma problem większy, ale nie tak duży, jak Rzeszów, o którym opowiemy na końcu. Otóż z obliczeń samorządu wynika, że eksploatacja autobusu wodorowego kosztuje rocznie o 2 742 160,72 (!) złotych więcej niż identycznego pojazdu na olej napędowy. Ministerstwo – czyli my wszyscy, podatnicy – mamy się zrzucić na paliwo, bo Jakub Banaszek postawił na wodór. Zakontraktował go w firmie PAK-CE Stacje H2 produkującej gaz w Koninie, 460 kilometrów dalej. Była to jedyna firma, która wzięła udział w przetargu na paliwo.

Wałbrzych będzie miał stację wodoru uruchomioną przez Orlen, gaz będzie przyjeżdżał z Włocławka (ok. 380 kilometrów). Zadeklarowane zapotrzebowanie na poziomie 780 kilogramów na dobę sugeruje, że jedna cysterna na dobę nie obsłuży wszystkich pojazdów na ogniwa paliwowe – konieczne mogą być dwie. Za to wszystko zapłaci gmina Wałbrzych, która do najbogatszych nie należy. Dlatego obydwa miasta apelują u minister klimatu i środowiska. Optymalna byłaby ustawowa zmiana praw fizyki, ale jeśli nie da się jej przeprowadzić, idealne byłoby uruchomienie specjalnego funduszu dopłacającego do eksploatacji autobusów na wodór.

Albo zmiana praw fizyki, albo mamy się zrzucić na ich fanaberie. A może by zacząć w końcu karać za niegospodarność?

Włodarze obu miast sugerują uruchomienie dodatkowego budżetu w wysokości 50-100 milionów złotych rocznie, żeby miasta kupujące autobusy na wodór było na ten wodór stać. Budżet ma być aktywny co najmniej do 2027 roku i łaskawcy już dziś ostrzegają nas, że powinniśmy być przygotowani do zwiększenia go do 200 czy nawet 500 milionów złotych rocznie.

Tymczasem przełom 2024/2025 był dla wodoru czarnym okresem. Na początku grudnia 2024 roku wyszło na jaw, że aż 15 procent samochodów FCEV w Korei Południowej – kraj jest światowym liderem we wdrażaniu gazu w transporcie – 1 463 z 9 482 sztuk, głównie Hyundaiów Nexo, ma nieszczelności w instalacji gazowej. Pod koniec grudnia doszło najpierw do wybuchu autobusu, następnie, kilka dni później, do pożaru na stacji tankowania wodoru. Obowiązkowa inspekcja wykazała nieszczelności w aż 11 procent autobusów FCEV. H2 jest gazem lekkim, łatwo uciekającym, wybitnie wybuchowym.

Zbiorniki na wodór w przykładowym ciągniku siodłowym. W autobusach montuje się je raczej na dachu

Początek stycznia to pożar siedmiu autobusów, około 1 procenta europejskiego taboru takich pojazdów. Klamrą spektakularnego rozwoju „paliwa przyszłości” była decyzja Polenergii sprzed dosłownie kilku dni. Firma wycofała się z przetargu na dostarczanie gazu w Rzeszowie, nie podpisała umowy. Jako przyczynę podano „ocenę ryzyka projektu związaną ze zidentyfikowanymi wątpliwościami natury prawnej oraz z zagrożeniem terminowego odbioru dostaw wodoru”. Rzeszów będzie miał autobusy, tyle że bez paliwa. Gaz może dostarczy ktoś inny, a może ktoś zauważy, że pojazdy da się eksploatować na baterii

Nota od redakcji Elektrowozu: wodorowe baloniki zawsze pękały z hukiem.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 11 głosów Średnia: 4.7]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Exit mobile version