Elektrownia Bełchatów to największa polska elektrownia. Ze względu na awarię w infrastrukturze Polskich Sieci Elektroenergetycznych doszło do odstawienia (odłączenia?) 10 z 11 bloków energetycznych, więc w naszej sieci zabrakło nagle 3 900 MW mocy. To ciekawe zdarzenie z punktu widzenia opinii, że ładujące się samochody elektryczne wyłączą światła w całej Polsce.
Aktualizacja 2021/05/18: PSE poinformowały, że awaria miała miejsce o godzinie 16.34 i utracono 3 640 MW mocy. Z kolei wartość 3 900 MW podało PGE. W poniższym tekście posługujemy się tą drugą liczbą.
Awaria elektrowni Bełchatów a samochody elektryczne
Skoro do awarii doszło po godzinie 22, załóżmy, że praktycznie wszyscy byli już w domach i podłączyli elektryki do gniazdek. Samochody elektryczne i hybrydy plug-in ładują się w domach różnymi mocami wynoszącymi od 2,3 do 11, w nielicznych przypadkach 16 czy nawet 22 kW. Jeśli w gospodarstwie domowym jest coś jeszcze oprócz samochodu (oświetlenie, pralka, zmywarka, bojler, kuchenka elektryczna itd.), to roztropny właściciel raczej rzadko zdecyduje się na przekroczenie 11 kW.
Tę wartość zaniżają nam ponadto samochody wykorzystujące do ładowania 1 lub 2 fazy, w tym szczególnie hybrydy plug-in. Zaniżają ją też samochody ładujące się ze zwykłych gniazdek (2,3 kW), bo właściciele wiedzą, że przez noc, w tańszej taryfie, bez problemu odzyskają 100 i więcej kilometrów zasięgu.
Podsumowując: przyjmijmy, że średnia moc ładowania wszystkich podłączonych do sieci samochodów wynosi 7 kW.
Odłączenie 10 z 11 bloków elektrowni Bełchatów i „wyjęcie” z systemu 3 900 000 kW mocy oznacza takie obciążenie systemu, jakie wygenerowałoby około 557 tysięcy samochodów elektrycznych i hybryd plug-in. Gdyby wszyscy ładowali się z naściennych gniazdek, byłby to odpowiednik 1 696 tysiąca samochodów – ale dziś to umiarkowanie realistyczny scenariusz.
Jak widać w Polsce nie doszło do zaciemnienia, na razie wszyscy mamy energię. Tymczasem po krajowych drogach jeździ nieco ponad 20 tysięcy BEV-ów i PHEV-ów, więc do przekroczenia przetestowanej dziś granicy potrzebowalibyśmy około 25 razy tyle samochodów. I, powtórzmy to, nie wydarzyłoby się nic strasznego, nawet gdyby wszyscy ładowali się równocześnie z maksymalnymi mocami. A tymczasem niektórzy podłączają swoje auta raz na 3-4 dni…
Polskie Sieci Elektroenergetyczne deklarują, że mają w systemie rezerwę i ratują się importem, który jest 3 razy wyższy niż podczas normalnego dnia. Rzeczywiście, gdy spojrzymy na mapę Electricity Map, zauważymy, że korzystamy z mocy wytwórczych niemal wszystkich sąsiadów (dane na godz. 23.30):
- ze Szwecji importujemy 604 MW mocy, której wytworzenie to emisja 38 gramów ekwiwalentu CO2 na 1 kWh,
- z Niemiec importujemy 890 MW mocy (310 g CO2eq/kWh),
- z Czech importujemy 382 MW mocy (370 g CO2eq/kWh),
- ze Słowacji importujemy 434 MW mocy (270 g CO2eq/kWh),
- z Ukrainy importujemy 192 MW mocy (217 g CO2eq/kWh).

Polska na mapie Europy – produkcja i import energii – Electricity Map
Paradoksalnie zatem: osoby, które właśnie teraz podłączyły samochody do ładowania, w znacznej części korzystają z mocy importowanej, wytwarzanej bardziej ekologicznie niż w Polsce. Najczystsza energia jest dziś prawdopodobnie w gniazdkach na północy Polski, bo w znacznej części pochodzi ze Szwecji.
Zdjęcie otwierające: Elektrownia Bełchatów (c) b3tarev3 / Flickr