Administracja Donalda Trumpa, kiedy tylko ten obejmie władzę, planuje skończyć z dopłatami do samochodów elektrycznych w wysokości 7 500 dolarów (równowartość 30 700 zł) do egzemplarza, dowiedział się Reuters. Ma to być efekt szerszej reformy podatkowej, której celem jest ograniczenie nadmiernie rozdmuchanych wydatków. „Przedstawiciele Tesli” – czytaj: Elon Musk – popierają reformę, choć prawdopodobnie najmocniej odczują jej efekty.
Koniec dopłat do samochodów elektrycznych w Stanach Zjednoczonych?
Sytuacja rysuje nam się interesująco: Chiny wspierają auta elektryczne na różnych szczeblach, od dofinansowań przemysłu poczynając – co doprowadziło do unijnych ceł na elektryki „Made in China” – na samorządowych dopłatach kończąc. Państwa europejskie mają różne polityki, dopłaty raczej są, ale podejście do nich staje się coraz bardziej sceptyczne. Stany Zjednoczone najpierw hojnie rozdawały pieniądze, mało kto dawał aż tyle, teraz przymierzają się do zakręcenia kurka z pieniędzmi.
Brak dopłat może najsilniej uderzyć w Teslę, która dzięki nim sprzedaje Teslę Model 3 RWD za, jak się chwali w konfiguratorze, 29 990 dolarów. Nawet jeśli przestaniemy patrzeć na sugerowane oszczędności na paliwie, cena auta to nadal 34 990 dolarów, równowartość 143 400 złotych netto, w Polsce odpowiednik 176 400 złotych. Dla porównania: ceny Tesli Model 3 RWD w Polsce zaczynają się od 189 990 złotych.
Elon Musk twierdzi, że zakończenie dopłat może „nieznacznie zaszkodzić sprzedaży Tesli, ale będzie 'wyniszczające’ dla jej amerykańskich konkurentów”. Najsilniejszy cios przyjąłby prawdopodobnie Ford z Mustangiem Mach-E oraz General Motors z Chevroletami, nie mówiąc o konkurencji z Europy. Rozmowy o uchyleniu dofinansowań do aut elektrycznych toczą się na spotkaniach zespołu ds. transformacji polityki energetycznej, którym przewodzi m.in. multimiliarder z branży naftowej, Harold Hamm. Organizacje zajmujące się paliwami kopalnymi są za wyzerowaniem dopłat, przeciwko decyzji głosują niektóre organizacje motoryzacyjne, które twierdzą, że brak pomocy w sprzedaży elektryków zaszkodzi amerykańskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu.
Paradoksalnie, największym beneficjentem braku dopłat może być właśnie Tesla, która w wysokim stopniu kontroluje strukturę kosztową swoich samochodów. Pozostali producenci, którzy w olbrzymiej większości muszą dobierać podzespoły z półek, nie zejdą poniżej pewnych kwot, bo oznaczałoby to dla nich finansowe samobójstwo. Nie da się wszak wykluczyć, że Elon Musk popiera rozwój Ameryki realizowany jej dotychczasowymi zasobami (paliwa kopalne) i jest gotów poświęcić lub przynajmniej poddusić Teslę na kilka lat, bo wie, że równie mocno stoi na drugiej nodze, SpaceX.
Nota od redakcji Elektrowozu: jako Polacy powinniśmy jak najszybciej pójść tym śladem i zacząć myśleć naszym średnio- i długoterminowym interesem.