Bjorn Nyland przeprowadził zimowy test Tesli Model Y Long Range, by przekonać się, jaki dystans auto jest w stanie przejechać, gdy musi dodatkowo radzić sobie z podgrzewaniem kabiny i zespołu napędowego. Wynik? Przy szybkości autostradowej, 120 km/h, zasięg samochodu wyniósł 327 kilometrów zimą wobec 359 kilometrów latem. Różnica nie jest porażająca, wyniosła -8,9 procent, oczywiście na niekorzyść chłodniejszej pory roku.

Tesla Model Y LR (2021), test zasięgu

Eksperyment miał miejsce przy 4-5-3 stopniach Celsjusza, auto jechało na 19-calowych felgach i zimowych oponach. Samochód to Tesla Model Y Long Range z baterią o pojemności około 76 (71; Nyland uwzględnia straty i przyjmuje 70) kWh zbudowaną z użyciem ogniw LG, wariant E5CD. Przed rozpoczęciem testu ogniwa były lekko nagrzane, miały 21 stopni Celsjusza, więc sytuacja pasuje raczej do wyruszenia w trasę z garażu niż spod bloku, z baterią zmrożoną na kość.

Podczas jazdy Nyland chwalił Autopilota za stabilność działania oraz światła drogowe za jakość pola świetlnego. Ciekawostką był podawany dystans, Nyland uznał, że elektryczny crossover lekko przekłamuje, ale mógł to być też efekt wyświetlania liczby w zaokrągleniu, żeby podawać wartość jak najbliższą realnej (45,4 -> 45 km, 45,6 -> 46 km).

Przy 120 km/h samochód potrzebował 21,4 kWh/100 km (214 Wh/km), przy 90 km/h zużycie wyniosło 15,5 kWh/100 km. Zasięgi okazały się następujące (wartości pogrubione to wynikające bezpośrednio z pomiarów Nylanda, pozostałe to nasze obliczenia):

  • 327 kilometrów przy 120 km/h i rozładowaniu baterii do 0 procent wobec 359 kilometrów latem,
  • 294 kilometry przy 120 km/h i rozładowaniu baterii do 10 procent (pierwsze ładowanie w trasie),
  • 229 kilometrów przy 120 km/h i baterii działającej w przedziale 80->10 procent (drugie i kolejne ładowania),
  • 452 kilometry przy 90 km/h i rozładowaniu baterii do 0 procent wobec 493 kilometrów latem,
  • 271 kilometrów przy 90 km/h (lub jeździe miejskiej) i baterii pracującej w komfortowym przedziale od 80 do 20 procent.

Gdybyśmy zaplanowali wyjazd na narty na odległość do 520 kilometrów od domu, wystarczyłby nam jeden postój na uzupełnienie energii. Gdyby celem naszej podróży była sympatyczna i przyjazna Wisła, z wielu miejsc w Polsce dotarlibyśmy do niej bez ładowania. Z kolei podczas poruszania się po mieście i okolicach, każdego dnia moglibyśmy pokonywać 54 kilometry, a i tak wystarczyłoby nam jedno ładowanie w tygodniu (zakładamy pięciodniowy tydzień roboczy).

Warto obejrzeć:

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 9 głosów Średnia: 4.6]