Kilka dni temu byłem na jazdach testowych Nissanem Ariya [do tematu wrócimy] i miałem okazję przejechać się Teslą Model 3 Long Range naszego Czytelnika, Pana Bronka. To jeden z bardzo niewielu samochodów w Polsce z wolantem zamiast kierownicy. Moja przejażdżka nie trwała długo, dlatego swoje własne skromne doświadczenia uzupełnię Wam znacznie bogatszymi Pana Bronka.

Wolant tak, tylko bez dźwigni. Jeździłbym

Samochód to Tesla Model 3 LR z pakietem Acceleration Boost. Jeśli jeszcze nie jeździliście Teslami, to wiecie, że to jest model zorientowany na dynamikę. Wciskacie pedał przyspieszenia przy 0 i wystrzeliwuje do przodu jak z procy. Przy 50 km/h to samo. Przy 100 km/h to samo. Dynamika i frajda z jazdy są najważniejsze, cała reszta też jest istotna, ale musi znać swoje miejsce. Automatyczne światła fatalne, drogowe włączały mi się same i na ekspresówce, i w mieście (!), chociaż pod żadnym pozorem nie powinny tego robić, bo zostały wyłączone 🙂

Nie powinienem jeździć Modelem 3 tuż po Nissanie Ariya FWD. Ale nie o tym chciałem.

Wolant. Pan Bronek kupił go oczywiście w chińskich sklepach i zamontował zamiast klasycznej kierownicy. Mam wrażenie, że jego kształt jest dokładnie taki sam, jak tego z Tesli Model S/X po faceliftingu. I powiem Wam, że przy jeździe na wprost jeździ się z nim świetnie. Nie wiem, na czym to polega, to chyba kwestia szerokości (szerszy niż kierownica a dłonie chwytają niżej), ale przy drodze ekspresowej i łagodnych łukach moim rękom było bardzo przyjemnie. Wygodniej niż przy okrągłej kierownicy, gdzie przy rekomendowanym ułożeniu ręce mi wiszą i mocniej obciążają dłonie.

Niedogodności pojawiały się przy manewrowaniu w mieście. Tam kierownicą trzeba kręcić mocniej i zdarzało mi się próbować uchwycić za tę część okręgu, której akurat… nie ma. Ręka głupiała, do akcji wchodził mózg, który przejmował nad rękami kontrolę. Opóźnienie, dyskomfort. Jeszcze mniej wygodnie, gdy trzeba było kliknąć kierunkowskaz za kierownicą – te dźwignie kompletnie nie pasują do wolantu, trzeba podnieść rękę i sięgnąć. Przy normalnej kierownicy wystarczy pstryknąć palcami, a jeśli ktoś jeździ samochodem, którego inżynierowie zadbali o ergonomię, jego palce trafią na idealną płaszczyznę, która da najlepszy efekt przy najmniejszym wysiłku.

Odrywanie dłoni, podnoszenie, sięganie – to jest niewygodne. Według Pana Bronka przyciski na kierownicy i automatyczny wybór kierunku jazdy lub takowy na ekranie to naturalny krok po wolancie. Podpisuję się, gdybym miał kierunkowskazy pod kciukiem, byłoby super. Pewnie musiałbym się do nich przyzwyczaić, ale nie sądzę, żeby zajęło mi to zbyt wiele czasu. Idealnym uzupełnieniem wolantu byłoby zmienne przełożenie układu kierowniczego realizowane mechanicznie lub elektronicznie (steer-by-wire). Tego nie ma nawet Tesla w Modelu S/X po faceliftingu, została stara przekładnia kierownicza. Steer-by-wire pokazano w Toyocie bZ4X, pojawi się pewnie w Lexusie RZ 450e, gdy od obu modeli przestaną odpadać koła.

Nota od redakcji www.elektrowoz.pl: zanim kupicie wolant, sprawdźcie, czy ma homologację, czy jego eksploatacja na Starym Kontynencie jest legalna. Koniecznie zapytajcie o jej numer i zbadajcie w europejskich katalogach, czy to nie jest przypadkiem numer skopiowany z opakowania gryzaka dla niemowląt. Montaż tej lepiej zlecić profesjonalnemu warsztatowi, bo wystrzelenie poduszki w twarz może skończyć się obrażeniami czaszki.

Nota 2: samochód będzie na sprzedaż, może uda Wam się wynegocjować taką cenę, jaką zaproponowano redakcji Elektrowozu 😉 Szczegóły u tego Pana. Nas jeszcze nie stać, a szkoda, bo byłoby fajnie wrócić z Kołobrzegu takim nabytkiem 🙂

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 3 głosów Średnia: 5]