Szwedzkie pismo motoryzacyjne opublikowało wyniki ciekawego eksperymentu. Dziennikarze przejechali ze Sztokholmu do Nicei spalinowym Volvo XC60 B5 oraz elektrycznym Jaguarem I-Pace. Okazało się, że podróż Jaguarem była 2,7 raza droższa – i to przy wzięciu pod uwagę wyłącznie kosztów paliwa/energii.
Wakacyjna podróż elektrykiem, czyli do czego nie nadaje się Jaguar I-Pace
Spis treści
Zgodnie z krążącym w internecie zdjęciem w teście brało udział Volvo XC60 B5 (uproszczona hybryda) z silnikiem Diesla oraz elektryczny Jaguar I-Pace. Volvo wymagało trzykrotnego tankowania na łącznie 156 litrów. Paliwo kosztowało 2 034 koron, równowartość 871,6 złotych, co daje 5,59 zł za litr oleju napędowego.
Jaguar I-Pace zużył łącznie 672 kWh energii za 5 571 koron, czyli równowartość 2 387,2 złotego. Daje to 3,55 złotego za 1 kWh. Wynik Jaguara I-Pace jest bezapelacyjnie gorszy niż spalinowego Volvo.
Spalanie Volvo XC60 B5 i zużycie energii Jaguara I-Pace pod lupą
Gdy jednak przyjrzymy się wydatkom, zauważymy coś dziwnego. Na trasie z Lubeki do Bad Ragazz o długości 931 kilometrów (dane za Mapami Google) Volvo zużyło około 60 litrów, co daje 6,4 l/100 km. Zużycie idealnie pasuje do danych katalogowych według procedury WLTP (6,4-7,1 l/100 km, tabelka poniżej), a skądinąd wiemy, że liczby według WLTP odpowiadają bardzo spokojnej jeździe przy dobrej pogodzie.
Powiedzmy: licznikowe 110 km/h.
Spalanie Volvo XC60 dla rocznika (2021). Z naszego rozeznania wynika, że dla rocznika (2020) wartości są zbliżone. Zwróć uwagę, że wersja B5 to najbardziej ekonomiczny model w gamie oprócz B4 (c) Volvo
Na bardzo podobnej trasie (Reinfeld – Buchs, 895 km) Jaguar I-Pace zużył 252 kWh energii, co daje 28,2 kWh/100 km. Jaguar I-Pace nie należy do samochodów oszczędnych, ale takie zużycie pasuje do jazdy z GPS-ową szybkością wynoszącą koło 130 km/h, czyli licznikowo ponad 130 km/h.
Zużycie energii Jaguara I-Pace w zależności od szybkości (c) Bjorn Nyland / YouTube
Wartości dla Volvo i Jaguara do siebie nie pasują, różnią się od siebie o co najmniej 20 km/h. Ma to sens: kierowca Volvo jechał spokojnie, bo wiedział, że elektryk i tak będzie regularnie przystawał na ładowanie. Z kolei kierowca Jaguara lekko „nadganiał”, co oczywiście miało opłakany skutek w postaci wyższego zużycia energii.
Jasne, 130+ km/h to nadal żaden wyścig – chodzi nam tylko o zwrócenie uwagi na różnicę między obydwoma samochodami.
Jaguar I-Pace przegrał z dwóch ważnych powodów
Nie da się ukryć, że I-Pace nie jest samochodem na długie wycieczki. Ba, przy takich wojażach jest jednym z najgorszych możliwych wyborów. Mimo komfortu panującego we wnętrzu (segment D/D-SUV, 2,99 metra rozstawu osi) elektryk posiada następujące wady:
- ma wysokie zużycie energii,
- ma najniższą w segmencie moc ładowania (do ~90 kW), co wydłuża czas postoju na stacji ładowania.
Ponadto Jaguar Land Rover nie ma umowy z Ionity, więc właściciele I-Pace’ów płacą horrendalne stawki za szybkie ładowanie, które wywindowały koszty energii:
Podsumowując: wybrano najbardziej oszczędnego diesla z napędem na obie osie i zestawiono go z jednym z najbardziej energożernych elektryków na rynku. Pod względem zużycia energii słabiej wypadłyby pewnie tylko Audi e-tron i Porsche Taycan, ale obydwaj producenci należą do konsorcjum Ionity i oferują swoim klientom stawki na stacjach Ionity niższe o niemal 60 procent.
Dlatego Jaguar I-Pace już na starcie był skazany na porażkę.
Dodajmy na zakończenie, że ciekawi jesteśmy, jak wyglądałby podobny pojedynek Volvo z Teslami. Właściciele starszych Modeli S i X mogliby całą trasę przejechać za darmo lub ładując na Superchargerach za 0,33 euro / 1,24 zł/kWh (Niemcy/Polska).
W szwedzkim eksperymencie kilowatogodzina była niemal 2,9 raza droższa, kosztowała równowartość 3,55 zł/kWh.
Jeśli więc Jaguar okazał się droższy od Volvo o 2,7 raza, a przy Teslach koszty podróży byłyby 2,9 raza tańsze, to pojedynek Volvo – Tesla prawdopodobnie zostałby wygrany przez samochody kalifornijskiego producenta.
