Dziennikarze pisma Auto Świat, Piotr Szypulski i Robert Rybicki, przetestowali dwa samochody: hot hatcha, Hyundaia i30 N, oraz elektrycznego Hyundaia Kona Electric z baterią o pojemności 64 kWh. Znany ze zdroworozsądkowego podejścia redaktor naczelny pisma Auto Świata wyznał, że chciałby mieć Konę Electric.
Podrasowana spalinówka przegrywa z elektrycznym Hyundaiem
Hyundai i30 N to samochód benzynowy o mocy 275 KM, który zbiera świetne opinie na całym świecie. Cena tego mocno podrasowanego kompaktu rozpoczyna się od około 122 tysięcy złotych. Jego bezpośredni konkurent, VW Golf GTI, jest o co najmniej 20 tysięcy złotych droższy – i to w wyprzedaży (źródło)!
> Volkswagen: W 2020 roku będziemy mieli samochody jak Tesle – ale o połowę tańsze!
Jednak nawet taki mały spryciarz nie był w stanie przysłonić Hyundaia Kona Electric. Robert Rybicki (na zdjęciu po prawej), redaktor naczelny Auto Świata, i Piotr Szypulski, redaktor działu Porady, którzy prowadzą popularny cykl motoryzacyjny Auta bez ściemy, dosłownie rozpływali się nad elektrykiem. Chwalono zasięg, chwalono przyspieszenie, chwalono możliwość jeżdżenia po buspasach, chwalono wnętrze – które uznano za lepsze niż w Priusie – chwalono bagażnik. Cenę oszacowano na 170-180 tysięcy złotych.
Lekkie narzekania pojawiły się przy ocenie ilości miejsca z tyłu, zasięgu autostradowym oraz przy ładowaniu. Faktycznie, bateria o pojemności 64 kWh wymaga sporej ilości czasu, żeby energia została uzupełniona do pełna – dotyczy to jednak tylko zwykłych domowych gniazdek.
Mimo tych wszystkich drobnych niedogodności, naczelny Robert Rybicki wyznał otwarcie: „Ja bym chciał mieć taki samochód!” Dodajmy, że mówi to człowiek, który w branży motoryzacyjnej jest od kilkudziesięciu lat, zęby zjadł na testowaniu tysięcy modeli – a mimo to otwarcie wybiera auto elektryczne.
I my go doskonale rozumiemy: