Choć FSD Tesli jest w Ameryce Północnej od lat, Amerykanie i Kanadyjczycy chyba nie byli aż tak zwariowani na punkcie systemu jazdy prawie-autonomicznej, jak Chińczycy. W internecie pojawiają się kolejne filmy, na których mieszkańcy Państwa Środka stawiają elektronice coraz dziwniejsze zadania. Jeden z nich nakazał się wieźć przez 4 000 kilometrów do bazy wypadowej na Mount Everest, inny jest ciekaw, czy samochód poradzi sobie z jazdą nocą bez świateł.
(Nadzorowane) FSD, czyli który z Chińczyków wymyśli dziwniejszy eksperyment
Jeśli ktoś jest zainteresowany, jak FSD radzi sobie w środowisku, którego wcześniej nie znało (porównaj: Europa), to Aaron Li jest dobrym kontem do obserwowania. W tej chwili relacjonuje on między innymi mający 4 000 kilometrów długości przejazd Teslą Model 3 kierowaną przez FSD (Supervised) do bazy wypadowej pod najwyższym szczytem świata. Nagranie poniżej powstało na wysokości 5 130 metrów nad poziomem morza.
Using FSD for a 4,000 km trip to Everest Base Camp, they’ve reached the 5,130-meter Dongda Mountain Pass and will continue forward.
They are awesome! 👍 @elonmusk @aelluswamy @WholeMarsBlog
Dubbed in English.
Credit: Douyin 老高懂电车 (80467589802) https://t.co/vWsV1i9Yy3 pic.twitter.com/ivYnRVwKbz
— Aaron Li (@boolusilan) April 28, 2025
Inni chińscy delikwenci sprawdzają, jak system Tesli poradzi sobie w całkowitej ciemności. To o tyle interesujące, że samochody z firmy Muska bazują wyłącznie na kamerach, które, owszem, widzą w nocy nieco lepiej niż ludzie, prawdopodobnie na poziomie kotów, jednak brak światła to jednak brak światła. W całkowitym mroku przynajmniej teoretycznie lepiej powinny wypadać auta z lidarami, nie kojarzymy wszak, by którykolwiek z mieszkańców Państwa Środka prowadził podobne testy. Tesla poniżej nieustannie domaga się, by kierowca przejął kierownicę, ten tymczasem popędza ją pedałem przyspieszenia:
Tesla FSD Extreme No-Headlights Challenge!#Tesla #FSD $tsla @ray4tesla pic.twitter.com/gAxMR1sQ2i
— DriveGreenLiveGreen (@DriveGreen80167) April 27, 2025
A tutaj nieco bardziej cwaniackie zachowanie samochodu. (Nadzorowane) FSD wyjeżdża z długiego sznurka aut, przyspiesza, obserwuje sytuację po prawej stronie. Gdy w korku pojawia się luka, wjeżdża w nią. Ludzcy kierowcy, którzy obserwują zachowanie elektroniki – podobne sytuacje zdarzały się też w Ameryce – jak zwykle są nieco zdetonowani zachowaniem pojazdu:
FSD skips the right-lane queue, drives forward in the left lane, and merges back right. Like it or not, it’s able to do this.
Dubbed in English. pic.twitter.com/9mANSLp7mz
— Aaron Li (@boolusilan) April 23, 2025
I test w prawdziwym życiu, z ruchem na kształt Bombaju (pierwszy film) oraz przejazd drogą w trakcie modernizacji, na której momentami nie kompletnie żadnych oznaczeń, pasów, niczego (przyspieszone 2x, drugi film):
Tesla China Full Self-Driving is on Legendary Difficulty pic.twitter.com/X8i34tpAfw
— Nic Cruz Patane (@niccruzpatane) April 12, 2025
The FSD has never encountered a supervisor like this.
He refused to take over and instead kept pressing the accelerator. 😂
2x speed
Credit:Douyin AE68 pic.twitter.com/NJoWTorOgO
— Aaron Li (@boolusilan) April 12, 2025
(Nadzorowane) FSD powinno trafić do Europy nie później niż w 2027 roku, chociaż producent czyni starania, żeby było dostępne jeszcze w pierwszej połowie 2025 roku (czyli wkrótce). Firma liczy na to, że system zachęci ludzi do zakupu Tesli, przy czym w Chinach podobnego trendu nie widać. System jest dość drogi, inwestują weń przede wszystkim eksperymentatorzy-influenzerzy, którzy liczą na to, że zarobią dzięki niemu pieniądze na wyświetleniach. W Polsce do testowania FSD (Supervised) konieczne będzie wykupienie pakietu Pełnej Zdolności do Samodzielnej Jazdy w cenie 39 000 złotych. Możliwy jest też miesięczny abonament w wysokości kilkuset (ok. 400-500) złotych.