Ukraińska firma Fulltime Robotics pochwaliła się przenośną („przewoźną”) wieżyczką laserową zaprojektowaną z myślą o oślepianiu lub unieszkodliwianiu dronów na dystansie do 2 (oślepianie) lub 1 kilometra (unieszkodliwianie). Wobec przyjaznego nastawienia naszych sąsiadów z północnego wschodu, warto pamiętać, żeby przy zakupie elektryka wybierać taki, który może zasilić urządzenie o mocy co najmniej 1,5 kW 🙂
Wieżyczka SlimBeam, sympatyczny sposób na drony
Zestaw zaprezentowano w bagażniku samochodu. Z opisu na nagraniu wynika, że celowano do elementów, które znajdowały się w odległości 100 metrów, chociaż perspektywa sprawia wrażenie, że dystans jest większy. W kawałku metalu o grubości 3 milimetrów laser wypalił dziurę w 13 sekund, w fragmencie sklejki już tylko w 6 sekund, w grubym plastiku w 4 sekundy:
Ukraine’s Fulltime Robotics unveiled the SlimBeam laser turret (1.5 kW) to neutralize drones up to 1 km. Specs: 1080 nm wavelength, 20-800 m range, 30 min runtime, 50 kg weight. Can blind drones at 2 km. pic.twitter.com/gS7tfiGGRp
— WarTranslated (@wartranslated) May 16, 2025
Zamontowany na wieżyczce laser pracuje w bliskiej podczerwieni, długość fali to 1 080 nanometrów. Deklarowany zasięg operacyjny to 20 do 800 metrów, czas pracy wynosi do 30 minut. Domyślamy się, że ten ostatni parametr związany jest z pojemnością baterii, która zasila urządzenie, stąd też nasza wzmianka o V2L na wstępie. O akumulatorze mówi też waga wynosząca 50 kilogramów.
Niestety, technologia ma swoje ograniczenia, dlatego do dziś na polu bitwy stosowana jest w ograniczonym stopniu. Nawet „niewidoczne” wiązki lasera można zobaczyć przy użyciu odpowiednich kamer. Źródło emitujące idealnie prostą wiązkę światła stanowi doskonały, samowystawiający się na strzał cel. W dodatku laser rozpraszany jest przez wodę (mgła, chmury) lub cząstki stałe (dym) znajdujące się w powietrzu. A jeśli potrzeba kilku sekund na przepalenie ścianek, to wyzwaniem będzie skupienie się na ruchomym celu i utrzymanie wiązki lasera w danym miejscu przez tak długi czas.
Dużo lepszym pomysłem jest wypalanie matryc w sprzęcie optycznym dronów, dokładnie tak, jak robią to z bliska lidary w aparatach: