Trzy dni temu Xiaomi SU7 jadące na autopilocie rozbiło się o bariery w miejscu, gdzie prowadzone były roboty drogowe. Samochód zbyt późno zauważył przeszkody, kierowca nie miał szans na reakcję. Doszło do zderzenia przy dużej szybkości, pożaru, w kabinie spaliły się trzy osoby. Teraz Chińczycy na wyścigi testują to miejsce, żeby sprawdzić, czy FSD Tesli da sobie rady. Jednemu z nich FSD z rozwagą zwalniało, więc „popędził je” pedałem przyspieszenia.

Koszmarny wypadek i ciekawscy eksperymentatorzy

Zacznijmy od opisu zdarzenia: Xiaomi SU7 jechało na autopilocie („nawigacja na autopilocie”; nie mylić z Autopilotem Tesli) z szybkością 116 km/h. Pokonało bez problemu kilkanaście kilometrów kilka razy dyscyplinując kierowcę, żeby pilnował drogi. Gdy dotarło do robót drogowych, zakomunikowało przeszkodę (koniec jednego z pasów; przekierowanie na pas sąsiedni) i nakazało hamowanie (22:44:24). Wygląda na to, że było już za późno, człowiek przejął kontrolę zaledwie sekundę później (22:44:25), skręcił kierownicę w lewo i wcisnął pedał hamulca do 31 procent.

Moment później lekko skorygował (22:44:26), 1 stopień w prawo, i docisnął delikatnie hamulec (38 proc.) – prawdopodobnie były to ostatnie chwile jego życia. A precyzyjniej: „ich” życia, bo samochodem jechały trzy studentki, koleżanki. W tym samym momencie (22:44:26) pojazd zaczął zderzać się z betonowymi barierkami. Ostatnia odnotowana szybkość to 97 km/h. Służby były na miejscu kilkanaście minut później zawiadomione przez system eCall, zostało im tylko gaszenie pożaru.

Oto nagranie z bardzo podobnego wypadku, przyspieszone:

Pewni Chińczycy uznali, że spróbują przejechać tym samym odcinkiem z aktywnym FSD Tesli. Wszystko transmitowali na żywo. Oceniając po głosach na nagraniu, też było ich trzech, chociaż suma IQ w kabinie sugerowałaby raczej jedną osobę. Oprogramowanie Tesli zauważyło roboty drogowe, obstawiony słupkami odcinek, więc rozważnie zwolniło do okolic 60 km/h; takie zresztą było ograniczenie. Chińczycy chyba uznali, że psuje im to eksperyment, przecież pokonali feralny (?) kawałek za wolno (początek wideo).

Dlatego kierowca docisnął pedał przyspieszenia do 110 km/h, kierownicy ponoć nie dotykał. Zmiękł dopiero wtedy, gdy dotarli do lustrzanego odbicia wcześniejszego fragmentu z ruchem przekierowanym na inny pas. Na liczniku widać, że szybkość spada ze 110 do ok. 90 km/h. FSD Tesli płynnie (choć odczuwalnie za szybko – patrz: pod koniec) pokonuje trudny odcinek. Tym razem nikt nie zginął:

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 4.5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: