Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

Autonomiczne samochody Cruise potrzebowały więcej kierowców niż normalne auta. Interwencja co 4-8 km

Interesujące dane ze Stanów Zjednoczonych. Autonomiczne, czy może raczej „autonomiczne” taksówki Cruise, które jeździły po San Francisco, wymagały stałego nadzoru ze strony ludzi i przypadało na nie więcej operatorów niż w przypadku klasycznego samochodu – 1,5 człowieka na egzemplarz. Interwencje miały rzekomo miejsce co 4-8 kilometrów, kiedy tylko centrala dostawała sygnał, że z autem dzieje się coś niedobrego. Pasażer widział wtedy na ekranie odpowiednie powiadomienie.

Autonomiczne taksówki nie takie autonomiczne i na pewno nie tanie

Samodzielnie jeżdżące taksówki są badane przez Waymo, General Motors (Cruise), rozmaite chińskie firmy, zapowiada je też Elon Musk. Mają być bezpieczniejsze niż klasyczne taksówki, powinny być też tańsze, skoro nie wymagają ludzkiego operatora. W skrajnym przypadku Tesli są nie tylko tańsze, ale wręcz zarabiają pieniądze dla właściciela samochodu (Robotaxi).

Powiadomienie wyświetlane na ekranie samochodu Cruise, gdy wspomagał go zdalny operator (c) Whole Mars Blog / X

Jeśli Cruise potrzebowało 1,5 pracownika na każdy samochód, to już w tym prostym rozrachunku (1 kierowca taksówki kontra 1,5 nadzorcy taksówki) trudno mówić o oszczędnościach. Jeżeli przyjmiemy dodatkowo, że operatorzy musieli być nie tylko kierowcami, ale też specjalistami w zdalnej obsłudze samochodów, sytuacja finansowa firmy komplikuje się mocniej. A kiedy doliczymy, że auta Cruise wyposażono w lidary i pakiet specjalnego oprogramowania oraz że musiały konkurować z normalnymi taksówkami, bilans kosztowy robi się nieprzyjemny.

Średni przychód z jednego przejazdu w San Francisco to 10,5 dolara, równowartość 44 złotych, jeden przystosowany do przejazdów Chevrolet Bolt to wydatek rzędu 150 000-200 000 dolarów, równowartość 630 000-840 000 złotych (źródło).

Taksówka Cruise uderzyła w tył autobusu w marcu 2023 roku. Nikt nie został ranny (c) bauer / X

Cruise straciło licencję w Kalifornii (Stany Zjednoczone) po tym, jak jedna z taksówek wjechała na kobietę wrzuconą pod jej koła przez inne auto, zatrzymała się na moment, po czym przejechała z nią pod podwoziem dodatkowe 6 metrów, by zaparkować na poboczu. Dwa dni po zakazie w Kalifornii firma zdjęła z dróg wszystkie 400 samochodów. Sytuacja jest trudna, pracownicy przedsiębiorstwa obawiają się, że rozwiązanie problemu może nie być łatwe. Inne startupy w branży spodziewają się bardziej rygorystycznych przepisów, które utrudnią im rozwój.

Nota od redakcji Elektrowozu: Stany Zjednoczone idą swoją drogą licząc na to, że ofiary w ludziach „rozejdą się po kościach” i „opłacą się” w przyszłości. Europa ma swoją, diametralnie odmienną ścieżkę, która zaczyna się od poważnych regulacji usiłujących uwzględnić każdy możliwy przypadek i sytuację na drodze.

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 5]
Exit mobile version