Badania naukowe potwierdzają coś, co od dawna podskórnie czuliśmy. Uniwersytet Kalifornijski w Los Angeles (UCLA) zbadał 36 milionów amerykańskich opisów medycznych od stycznia 2014 do maja 2020 roku. Jednoznacznie wynika z nich, że dwa najbardziej ryzykowne i najmniej bezpieczne środki transportu to 1/ hulajnogi oraz 2/ motocykle.
Hulajnogi, motocykle, samochody – ryzyko obrażeń w wypadkach
Zgodnie z opracowaniem UCLA liczba wypadków z obrażeniami w zależności od wykorzystywanego środka transportu jest następująca:
- elektryczne hulajnogi – 115 zdarzeń na 1 milion przejazdów,
- motocykle – 104 zdarzenia na 1 milion przejazdów,
- rowery – 15 zdarzeń na 1 milion przejazdów,
- samochody – 8 zdarzeń na 1 milion przejazdów.
Dla porównania: przy normalnych spacerach dochodziło do 2 wypadków z obrażeniami na 1 milion przechadzek. Przy zdarzeniach, w których uczestniczyły elektryczne hulajnogi, rany odnosili nie tylko kierujący pojazdami, ale też osoby postronne. Obrażenia były liczne, lecz mniej poważne niż przy wypadkach, w których brały udział motocykle lub samochody. Dotyczy to także sytuacji kończących się śmiercią (2 zgony na 1 354 zdarzenia).
Powyższa wartość wynosząca 115 wypadków na 1 milion przejazdów to średnia z sześciu lat, a więc z okresu, gdy e-hulajnogi dopiero zyskiwały na popularności. W 2018 roku, kiedy zaczęły stawać się dostępne w ramach usług sharingowych, wynik wynosił 595 zdarzeń na 1 milion przejazdów. W 2019 roku było to już 672 wypadki z obrażeniami na 1 milion przejazdów, 5,8 raza więcej niż wynosi średnia, 6,5 raza więcej niż w przypadku motocykli!
Oczywiście hulajnogom nie pomaga to, że w dużych miastach stoją niemal co krok i że mogą z nich skorzystać osoby niezupełnie świadome konsekwencji zderzeń przy wyższych szybkościach. Problematyczny jest również ich kształt, bo przy jakiejkolwiek kolizji strefa zgniotu zaczyna się na kolanach, dłoniach i twarzoczaszce.
Zdjęcie otwierające: hulajnoga elektryczna na chodniku (c) Czytelnik