Bum! Kiedy pojawiła się wieść, że dopłaty do samochodów elektrycznych mogą zaraz wystartować, ruch na www.elektrowoz.pl wzrósł. Gdy natomiast temat temat zaczęto dementować i dobijać, oglądalność poleciała w dół. I już nie urosła. Co nie zmienia faktu, że w styczniu zaliczyliśmy rekord: 0,61 miliona Czytelników. Ponad pół miliona Czytelników z jednej osoby w redakcji.
WOW!
Elektrowoz.pl – gdzie jesteśmy
Spis treści
Według danych Google Analytics w styczniu 2020 roku odwiedziło nas dokładnie 613,8 tysiąca Czytelników (unikalnych użytkowników), którzy wygenerowali 1,77 miliona odsłon. To świetny, FANTASTYCZNY wynik, ale warto zwrócić uwagę, że na jednego użytkownika przypadają mniej niż trzy odsłony: ludzie naprawdę wpadali, rozglądali się za interesującym ich tematem i zmykali.
Był rekord, znamy obciążenie serwera i wiemy, ile wytrzyma, jednak nad tematem dopłat zbierają się coraz czarniejsze chmury, więc ci Czytelnicy niekoniecznie do nas wrócą. Co na pewno odbije się na nas – widzimy to po wynikach lutego (ale o tym też niżej).
Disqus, czyli komentarze
W styczniu mieliśmy około dziesięciodniową wyrwę w komentarzach, gdy wyłączyliśmy Disqusa ze względu na zepsuty mechanizm reklam (serwował takie śmieci, że aż się niedobrze robiło). Mechanizm zaimportował część wypowiedzi, ale nie wszystkie – dlatego statystyki stycznia są zafałszowane. Również wbudowany w WordPressa mechanizm, z którym, przyznaję, nieco eksperymentowaliśmy, odstraszył część Czytelników od wypowiadania się.
Mimo to wynik jest dobry: 3,4 tysiąca komentarzy przypadające na niecałe 150 artykułów. Serdecznie Wam dziękujemy, w niektóre poranki Wasze wypowiedzi naprawdę poprawiają humor 🙂
Z góry ostrzegamy, że wypowiedzi pasujące do schematu „Już prawie chciałem kupić, ale jest za mało dopłat/punktów ładowania/bezpieczeństwa z bateriami, więc zdecydowałem się na hybrydową Toyotę [tutaj model], dzięki której oszczędzam czas/pieniądze/nie generuję smogu/nie martwię się o ładowanie” prędzej lub później wpadają do spamu. Niektóre z nich nawet Disqus oznacza nam do moderacji, co potwierdza nasze przypuszczenia, że jest to po prostu spam.
Taka to się toczy walka o Wasze portfele…
Redakcja, czyli kto dla Was pisze
To dla nas przemiłe i fantastyczne, że otrzymujemy coraz więcej zaproszeń na konferencje. To niebywałe, że rozpoznają nas dziennikarze z innych redakcji, choć nie zabiegamy o rozpoznawalność, bo takie przyjęliśmy założenia już na starcie projektu.
Tyle że… nie „nas”, nie „my”. Nie ma „nas”. Jestem ja, niżej podpisany. Redakcja miewała i miewa epizody współpracy z różnymi ludźmi. Parę razy musieliśmy przepraszać i się wycofywać, bo nas zwyczajnie nie było na to stać. Innym razem to druga strona uznawała, że to nie jest robota dla niej. W tej chwili wszystko, co obserwujecie, to dzieło jednej osoby.
Mniejsza liczba tekstów w ostatnich tygodniach to nie przypadek – my… ta osoba… ja zwątpiłem. Zwątpiłem, że polski rząd chce w jakikolwiek sposób wesprzeć nabywców elektryków. Pal licho z tym, że to oznacza mniejsze przychody dla właściciela Elektrowozu – one nigdy nie były jakieś gigantyczne. Zrobiło mi się po ludzku smutno, że ktoś wodzi i mnie, i Czytelników za nos. Że ktoś kpi sobie z nas wszystkich w żywe oczy.
Całe polityczne otoczenie i afera z sądami, w którejś jakiś magister stwierdzał, że uchwała Sądu Najwyższego jest nieważna, wcale mi nie pomagała 🙂 Ale już jest lepiej i przy okazji podwyżkę dostałem 😉
Wracając do głównego wątku: to, że nie ma „nas”, ma istotne konsekwencje. Dzięki temu jest taniej i właściciel Elektrowozu może bilansować straty z poprzednich lat. Może też gromadzić środki na zaplanowaną działalność. Gdy jednak redaktor idzie na konferencję, nad portalem nikt nie sprawuje pieczy. Gdy jedzie samochodem, nikt nie publikuje. Gdy śpi, nikt nie czyta komentarzy. Gdy odprowadza dzieci do żłobka albo sprząta, nikt nie odpowiada na maile.
Nikt.
Jeżeli więc firma X chcąca nas zaprosić na spotkanie pyta „To może ktoś z redakcji, skoro nie pan?”… rozumiecie sytuację 🙂 Mogę wtedy uśmiechnąć się pod nosem, wypiąć pierś jak Król Słońce i pomyśleć sobie „Elektrowóz to ja”. 😉
A dlaczego pisałem/piszę „nas”, „my”? Z kilku względów: po pierwsze i najważniejsze – jest wydawca/właściciel i to do niego wszystko należy, więc de facto jesteśmy „my”, a nie „ja”. Po drugie: czasami miewamy współpracowników, więc nie zawsze bywało tak, że rozmawialiście tylko ze mną. Po trzecie: z przyzwyczajenia, zawsze byłem w większych redakcjach, wypowiadałem się w ich imieniu, więc ta forma mi się narzuca.
Przychody, biznes, przyszłość
Styczniowy przychód z reklam Google AdSense to 9,8 tysiąca złotych, innych przychodów brak. Kwota napawa nas optymizmem, ale ten spadek wywołany flekowaniem tematu dopłat lekko nas zmroził. Wstrzymaliśmy zatrudnienie, choć mamy świadomość, że to nie jest najlepsze podejście. Obiecujemy: wrócimy do tematu szybko, gdy prognozy dotyczące przychodów wyjdą z dołka, w który właśnie zanurkowały.
Rozbudujemy redakcję, bo tematyka staje się coraz szersza, modeli jest coraz więcej, a dziennikarze nadal tkwią w innym świecie. Opowiadają dyrdymały o bateriach padających po trzech latach, o masowo palących się Teslach, o wodorze, który jest jedyną właściwą drogą.
Nie żartuję! Nie mówią tego zwykli ludzie, lecz dziennikarze wielkich mediów i mediów motoryzacyjnych, których miałem okazję posłuchać podczas konferencji. LOL.
Jak mi napisał jeden z przedstawicieli pewnej marki:
Do ostatniej chwili niewiele osób z mediów ogarniało, że 2020 rok to nie jest zmiana, lecz trzęsienie ziemi. 95 g CO2 to jest ogromne wyzwanie dla branży i postawi na głowie wszystkie stare zasady. A mocne, spalinowe auta autostradowe zaczną odchodzić.
W tym roku wiele osób się zdziwi, jak bardzo zmienił się świat wokół nich.
Ano właśnie. „Zmienił”. Czas przeszły.
Tak więc gdy przychody się ustabilizują: 1/ powiększenie redakcji, 2/ publiczny słupek ładowania jako case study.
Kłaniam się
dumny redaktor www.elektrowoz.pl – SAMOCHODY ELEKTRYCZNE
Łukasz Bigo