W październiku było sporo zamieszania z reklamami, części do dziś jeszcze nie posprzątaliśmy. Dowiedzieliśmy się też, że jesteśmy cięci przez Facebooka równo z trawą, przynajmniej czasami. Zaczniemy jednak od najciekawszego, czyli tego, dlaczego media internetowe tak bardzo lubią clickbaity. Kiedyś już o tym wspomnieliśmy, teraz rozszerzymy, podamy liczby, pospekulujemy.

Dlaczego inne media tak kochają clickbaity

Zacznijmy od definicji clickbaitu: to tytuły, które są tak sformułowane, żeby wzbudzały ciekawość i grały na emocjach. Mają się klikać, nie muszą mieć większego związku z treścią. Skrajny przykład: „Papież nie żyje. Jego ostatnie słowa to …” prowadzący do tekstu o tym, że nie żyje Władysław Papież, który w 1952 grał w drugim składzie reprezentacji PRL w tenisa stołowego i który przed śmiercią powiedział „Te trzy żółte kuleczki chciałem, bo …” – i umarł.

Elektrowóz, choć ma taką a nie inną historię, stara się unikać clickbaitów. Zależy nam, by w tytule było wszystko, co ważne. Chodzi o to, żeby rozsądny człowiek po przeczytaniu tytułu zdołał bez czytania dopowiedzieć sobie całą resztę. Na przykład: „LG Chem zapowiada nowe baterie bez modułów (MPI). Wyższa pojemność przy tych samych rozmiarach” (ten tekst dopiero będzie) – i od razu wiadomo kto, co, jaki efekt.

Owszem, czasem nie da się zapisać wszystkiego, bo tytuły są ograniczone do 120-130 znaków – tyle można przeczytać i przyjąć na jednym oddechu – ale staramy się.

Przechodząc do rzeczy: raz na pewien czas zdarza się, że ktoś z wielkich branży motoryzacyjnej powie coś, co idealnie pasuje do definicji clickbaitu. W stylu „Nasze auta elektryczne wdepczą Teslę w ziemię”. Patrzysz w portfolio, a tam zero elektryków – tymczasem X-iński już się odgraża. Clickbait jak się patrzy, tyle że autorstwa tego X-ińskiego, nie nasz. Takie okazje wykorzystujemy.

W przeliczeniu na złotówki działa to wspaniale. W minionym miesiącu nasz przychód z reklam AdSense wyniósł 6,3 tysiąca złotych. Nie złamię chyba regulaminu, jeśli powiem, że ponad 1/5 tej kwoty wygenerował JEDEN materiał. Nie widzę zarobków z rozdzielczością co do tekstu, ale wiem, ile zarabiamy podczas średniego dnia, a ile zarobiliśmy wtedy – i co się czytało.

Reasumując: pompując clickbaity jesteśmy w stanie ZNACZĄCO podnieść przychody. Zaryzykowałbym twierdzenie, że przeskoczylibyśmy z 6 do, powiedzmy, 10-12, może nawet 15-18 tysięcy złotych w zależności od miesiąca. Wierzę, że klikałyby się szaleńczo (oczywiście mogę się mylić 🙂 .

Przyłóżcie teraz tę wiedzę do dowolnego medium, które serwuje Wam clickbaity. Wyobraźcie sobie, że jego wydawca mówi:

Ma być spokojnie, rzetelnie, normalnie. Nie chcę być największym portalem w Polsce o X, nie chcę zarabiać 2-3 razy więcej, nie chcę kupić sobie nowej Tesli Model S i domku na Mazurach. Nowego iPhona i większego telewizora OLED też nie chcę.

Może też zrobić inaczej:

Do roboty, ogień! Kto będzie miał najlepsze statystyki oglądalności w tygodniu, dostaje 1 500 złotych premii!

Ten pierwszy zgromadzi dobrą widownię, ale zostanie z czasem zadeptany lub wykupiony przez tego drugiego. I od tego naprawdę nie ma ucieczki.

Zresztą, clickbaity to też tylko jedna z metod mnożenia przychodów, wcale nie ta najlepsza. Ale dość ględzenia, przejdźmy już do głównego wątku:

Elektrowoz.pl – gdzie jesteśmy

W październiku 2020 roku odwiedziło nas 280 tysięcy Czytelników (uu według Google Analytics), mieliśmy 962 tysiące odsłon (0,96 miliona), z czego sama strona główna wygenerowała 185 tysięcy (19,2 procent). To miłe statystyki, które podpowiadają Wam przy okazji, że w witrynie nadal pracuje jedna osoba. Ale jest też Wydawca, do którego to wszystko należy, a który do prac redakcyjnych się nie włącza.

Statystyki są miłe, ale miesiąc był taki sobie: podejrzenie Covid-19 w rodzinie, wszyscy zblokowani w domu, zamykające się i otwierające żłobki i przedszkola, praca przy dzieciach, które albo płaczą w nocy z powodu gorączki, albo też roznosi je energia, gdy już ozdrowiały… pewnie to znacie z własnych doświadczeń. 🙂

Komentarze

Zacznijmy od blokowania: przy osobach nowych lub anonimowych, które wklejają spam, rozpowszechniają fake newsy, nie mamy skrupułów. Z kolejki wędrują od razu do śmietnika, a ich adresy IP trafiają na czarną listę. Wychodzimy z założenia, że jeśli ktoś przychodzi do nas spamować, to jego wkład w merytoryczną dyskusję będzie żaden.

Dużo trudniej jest przy Czytelnikach, którzy się udzielali. Każdą decyzję podejmujemy z bólem serca, bo wiemy, że zamykamy komuś usta, co zawsze powoduje silne emocje. Ale nie godzimy się na chamstwo czy pogardę w komentarzach. Nie godzimy się na mącenie i fake newsy. Nie – i już. Są wszędzie w internecie, są doskonałym narzędziem manipulacji również danym medium, u nas ich nie chcemy.

Zakładamy, że komentarze mają być przyjemną, uzupełniającą, fachową lekturą. I takie z reguły są. W październiku napisaliście ich 2,97 tysiąca:

Facebook

Nie reklamujemy się na Facebooku, jesteśmy pyłem przy tym gigancie, więc giniemy w tłumie. Wiemy, że część z Was nie mogła nas odnaleźć, choć nas polubili i szukali „Elektrowóz”, „@elektrowozpl”, „Samochody elektryczne”. Sami tego doświadczamy, wpisanie @elektrowoz daje nam kilka dziwnych podpowiedzi z niewielkimi stronami, ale nie odnajduje naszego fanpage:

Może ze dwa tygodnie temu zaczęło działać odwołanie realizowane przez wpisanie całej nazwy, tj. @elektrowozpl . Wcześniej podpowiedzi nie było, do fanpage nie dało się odwołać.

To w połączeniu z czterema (!) różnymi niezsynchronizowanymi interfejsami – stary lub nowy przez WWW, stary lub nowy przez aplikację mobilną – sprawiło, że na Facebooka zaczęliśmy zaglądać raz na dobę i rzadziej. Dla Was to wygodny agregat, dla nas dziwne nieprzyjazne narzędzie. Nie odpuszczamy go, nie skasujemy fanpage, jednak na pewno będziemy rzadziej się tam udzielać.

Inna sprawa, że statystyki mamy fajne. Zajrzałem i… nawet bardzo fajne! Zanotowaliśmy wyższy wzrost (1,4 proc.) niż Izera (1 proc.), chociaż nie kupujemy żadnych reklam – a oni i owszem:

Statystyki nasze i wybranych fanpejdży, które chcieliśmy oglądać w celu szacowania naszych osiągów (podobna tematyka)

Niektóre kampanie reklamowe prowadzone przez fanpage Izera

Reklamy, reklamy

Różnie się działo. Trochę posprzątaliśmy. Nadal sprzątamy i przygotowujemy pozytywne rozwiązanie.

Przychody, biznes, przyszłość

Przychodu z reklam w witrynie było 6,3 tysiąca złotych. Plus 1,5 tysiąca złotych zaległej faktury za kampanię reklamową. Przy wcześniejszych inwestycjach i obecnych obciążeniach to kwota, która otwiera przedział „Uff, jest trochę luźniej, może kiedyś jakoś się to zwróci” 🙂

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 9 głosów Średnia: 3.7]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować reklamy poniżej: