Jako redakcja Elektrowozu (Les éditeurs, c’est moi) otrzymuję zaproszenia na Kongres Nowej Mobilności 2025. To „najszybciej rozwijające się wydarzenie branży zrównoważonego transportu i nowej mobilności w Europie Środkowo-Wschodniej”, to „największa w regionie CEE konferencja oraz targi zrównoważonego transportu”, która w tym roku przenosi się z Łodzi do Katowic, bo w Łodzi się już „nie mieściła”. Czytam te wszystkie zachwyty nad wzrostami, po czym patrzę na spadające statystyki sprzedaży aut elektrycznych w Polsce według ACEA i przestaję rozumieć.
PSNM, Kongres Nowej Mobilności kontra statystyki
Spis treści
W chwili, gdy Kongres ogłasza, że już nie mieści się w Łodzi, sprzedaż samochodów elektrycznych w Polsce spada. Spada. Spadaaaa… W całym 2024 roku Polsce z trudem udaje się utrzymać 3 procent udziału BEV-ów w całym taborze aut nowych. W styczniu jest już tylko 2,5 procent. „Styczeń jest zawsze zły”, można by uzasadnić. Albo „brak wsparcia dla leasingów w dopłatach i długi okres niepewności zrobił krzywdę elektrykom”, w rzeczy samej. Oraz „brakuje edukacji”. A jak! Usprawiedliwień można znaleźć milion i każde będzie pewnie co najmniej częściowo prawdziwe.
Niestety, znacznie bardziej prawdziwe jest chyba zupełnie inne stwierdzenie: kongresy i konferencje nie działają, gdy ludzie nie wierzą w produkt. Bo nie ma klienta, który poczułby się przekonany. Bo nikt o niego nie zadbał.
Na Kongresie promowało się jako gwiazda Vosco EV2 – ktokolwiek pamięta tego składanego ręcznie elektryka bez żadnego planu biznesowego na rozwój [panowie, dziękuję za zaproszenie i przepraszam za szczerość]? Promował się Ford Explorer, którego dziś, dwa lata później, dystrybutor ratuje rabatami. Promowało się jeszcze kilka innych modeli i nie przypominam sobie wśród nich ANI JEDNEGO, który miałby sukces. Stuprocentowa UJEMNA skuteczność.
„Wydaliśmy mnóstwo pieniędzy na marketing. Skoro się nie udało, to inaczej też by się nam nie udało”
Na pewno?
W Polsce wielkie kongresy czy konferencje wychodzą doskonale. Jako nacja znamy się na organizacji takich imprez. Potrafimy malować trawę na zielono albo napis „EV” na buspasach, żeby było jeszcze lepiej. Problem w tym, że mają one żenująco niską skuteczność ze sprzedażowego punktu widzenia. Ludzie ani ich nie widzą, ani też myślą się nimi przejmować. Dla nich to partyjne zjazdy. Powiem więcej: gdy Ursus Elvi miał się pojawić na Kongresie 590, usłyszałem od ekspertów z branży, że „Oho, czyli zaraz padną”. Sprawdziło się, padli.
Dlaczego jest źle a mimo tego nikt się nie czepia?
My, Polacy, mamy dziwną potrzebę współuczestnictwa w wielkim słomianym misiu. Jak coś jest wielkie, wzbudza szacunek. Ten miś udowadnia wszystkim, że to nie jest nasze ostatnie słowo. Ten miś sprawia, że czujemy się bezpieczni, bo przecież tego misia wznosiło tyle innych ludzi i instytucji. A to daje gwarancję, że będzie pomyłki. Nawet jak będzie.
No i jest. Spadek sprzedaży samochodów elektrycznych w styczniu 2025. Ogólny trend w dół.
Nota od ŁB: uważam, że krytykowanie jest dobre tylko wtedy, gdy idzie za nim propozycja rozwiązania pozytywnego. Nie znam się na wielkich kongresach, ale mogę obiecać, że na Elektrowozie będzie więcej relacji zwykłych i prawdziwych nabywców elektryków. Myślę, że w ostatnich dniach było to widać, w kolejce jest Pan Michał i jego nowa Kia EV3 czy Pan Tomasz i jego BMW i4, które mogłoby zaskoczyć niejednego posiadacza Tesli.