Interesujące obserwacje z Chin. Otóż właściciel Tesli Model 3, który od pewnego czasu używa dostępnego na chińskim rynku FSD, zauważył, że jego samochód zużywa mniej energii, gdy prowadzi się sam. Różnice są istotne, sięgają niemal 10 procent na korzyść FSD, co przełożyłoby się odpowiednio większy zasięg. Albo na identyczny zasięg przy wyższej szybkości przejazdu.
Pojazdy autonomiczne będą szybsze, tańsze, bardziej komfortowe?
Zacznijmy od danych: pewien Chińczyk pokonał swoim samochodem 19 498 kilometrów przy zużyciu wynoszącym 14,2 kWh/100 km (142 Wh/km). Z opisu wynika, że na tych samych trasach testował też FSD, system jazdy półautonomicznej Tesli. W tym trybie pokonał 1 768 kilometrów ze zużyciem wynoszącym 13 kWh/100 km (130 Wh/km). Jako że zużycie sumaryczne jest średnią z wszystkich jazd, łatwo przeliczymy, że bez FSD potrzebował 14,3 kWh/100 km, o 9,1 procent więcej niż w przypadku nadzorowanej jazdy autonomicznej.
Jeżeli teraz przyjmiemy, że jego Tesla ma baterię o pojemności użytecznej 74 kWh, z FSD pokona 569 kilometrów, bez FSD, prowadząc samodzielnie – 517 kilometrów. Uruchomienie systemu aspirującego do bycia autonomicznym dodaje mu dodatkowe 52 kilometry, niemal dokładnie 10 procent zasięgu. Po uwzględnieniu oporów powietrza rosnących z kwadratem szybkości, kierowca mógłby przyspieszyć o kilka kilometrów na godzinę, utrzymać dotychczasowy zasięg i dotrzeć na miejsce o kilka minut wcześniej.
The Tesla owner discovered through data that FSD saves about 10% energy compared to his own driving.
The car has traveled a total of 19,498 km, including 1,768 km driven by FSD, with corresponding energy efficiencies of 142 Wh/km and 130 Wh/km, respectively.
FSD not only… pic.twitter.com/P94EPyPG7N
— 𝐶ℎ𝑎𝑟𝑙𝑒𝑠 (@CharlesWBoy) March 15, 2025
Powodem niższego zużycia energii może być wolniejsza, nadmiernie ostrożna jazda elektroniki – i wtedy trudno powiedzieć, czy człowiek-kierowca wytrzyma psychicznie w jego mniemaniu żółwie tempo przejazdu. Gdyby jednak FSD osiągało zbliżone czasy pokonywania tras, na przykład dzięki szybszemu podejmowaniu decyzji o użyciu innej drogi, sytuacja staje się intrygująca. Gdyby dodatkowo miało niższe zużycie energii w trakcie dłuższych podróży, człowiek mógłby docierać do celu taniej (niższe zużycie energii) lub szybciej (wyższa prędkość jazdy).
Nota od redakcji Elektrowozu: jeśli nowa Tesla Model Y zyskuje niemal 10 procent zasięgu dzięki optymalizacjom w aerodynamice i zespole napędowym, dołożenie jej FSD dałoby w sumie kilkanaście-do-dwudziestu procent więcej z tej samej pojemności baterii. Samochód potrzebowałby mniej energii niż Tesla Model 3 mimo wyższego nadwozia. Oraz komputera FSD, który też wymaga od kilkudziesięciu do stu kilkudziesięciu watów mocy.
Nota 2: w elektronice sterującej mógłby się pojawić tryb „Max Range”. Na początku podróży nakazywałby on napompowanie opon do zadanego ciśnienia, zachęcałby też do skorzystania z kocyka ze schowka, by oszczędzić na ogrzewaniu 😉