Reddit, Twitter/X, teraz Tesla. Wszystkie wymienione firmy w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy znacząco podniosły ceny dostępu do swoich zasobów i funkcji oprogramowania. Jeszcze trzy dni temu deweloper Teslascope odpowiadał raczej spokojnie, dziś nie jest mu już do śmiechu. Zanosi się na to, że będzie musiał zmienić zainteresowania, co oznacza, że z rynku znikną wszelkie aplikacje, które pozwalają na zdalne zbieranie danych z samochodów Tesli.
Firmy przyciągające technomaniaków szukają metod zarabiania na technomaniakach
Spis treści
Zacznijmy od wstępu: API to interfejs programowania, oficjalna metoda na wyciąganie ciekawych danych z samochodu (Tesla) czy portalu (Reddit, X). Producent może, choć nie musi korzystać z własnego API, zewnętrzne firmy powinny stosować tylko tę metodę, bo nieoficjalne sztuczki grożą natychmiastową blokadą dostępu. W styczniu 2024 roku Tesla ograniczyła funkcjonowanie starego Owner API (pol. API dla właściciela) do kilku tysięcy zapytań (=odwołań do funkcji samochodu) miesięcznie.
TeslaMate i własny serwer jest jest rozwiązaniem problemu
Wtedy też firmy gromadzące dane z Tesli (Teslascope, TeslaFi) przeszły na oficjalne API (Fleet API, Telemetry API), ponieważ stare Owner API wystarczyło na kilka godzin do kilku dni funkcjonowania i się blokowało aż do początku kolejnego miesiąca. Dodajmy, że Owner API ma zostać wyłączone w styczniu 2025 roku, więc kierowcy korzystający z TeslaMate i własnego serwera też mogą stracić dostęp do funkcji swojego samochodu obsługiwanych inaczej niż przez aplikację mobilną Tesli. Bo ta ostatnia zapewne będzie działać.
Teraz Tesla podała ceny API i są one zabójcze dla zewnętrznych firm; wszyscy szacują, że abonamenty za aplikacje typu TeslaFi / Tessie / Teslascope musiałyby wzrosnąć od okolic 100 do sporo powyżej 100 złotych miesięcznie. Co jest zaporową ceną wobec dotychczasowych równowartości dwudziestu kilku złotych (~5 dolarów). Niektórzy programiści podeszli do tematu „sprytnie”: Tessie właśnie ogłosiło sprzedaż licencji na cały czas życia produktu (ang. lifetime license) za 150-200 dolarów, równowartość 750-1 000 złotych (źródło).
Pod żadnym pozorem nie kupuj teraz lifetime license!
„Czas życia” oznacza, że za tydzień czy miesiąc deweloper może zakończyć prace nad aplikacją i będziemy mogli mu… pogrozić palcem. A jeśli dodatkowo zlikwiduje firmę, która jest spółką z ograniczoną odpowiedzialnością, zostaniemy z niczym. A precyzyjniej: z coraz gorzej działającą lub niedziałającą aplikacją, za którą zapłaciliśmy 1 000 złotych. Takie przypadki zdarzały się w branży, sprytni programiści przygotowywali sobie poduszkę finansową, po czym zamykali działalność.
Co się dzieje w firmach rozwijających TeslaFi, Tessie czy TeslaMate możemy obserwować na przykładzie twórcy Teslascope. Jeszcze trzy dni temu spokojnie wyjaśniał, jakie koszty wygenerują u niego nowe stawki za API. Teraz jest już wyraźnie załamany, mówi o „najgorszym samopoczuciu w tym roku” (źródło). Teslascope było jego głównym źródłem zarobkowania, jeśli ma zapłacić Tesli 7,5 raza tyle, ile generuje przychodów, musi albo negocjować, albo ograniczyć funkcjonowanie aplikacji, albo podnieść ceny. Grozi mu wykolejenie dotychczasowego trybu życia.
A bit of both! Teslascope is our primary source of income, so if we’re unable to negotiate or otherwise substantially reduce features to afford the new API costs, we’ll have to find a different living situation + can’t afford our expenses.
— Teslascope (@teslascope) November 29, 2024
Deweloper porozmawiał z iksowiczem Whole Mars Blog i to go uspokoiło, ale zapewne otrzymał amerykańską radę w rodzaju „Uszy do góry, zacznij od podniesienia cen, ewentualnie szukaj czegoś nowego, masz doświadczenie”.
Nota od redakcji Elektrowozu: opisujemy tę sytuację, by ostrzec przed kupowaniem licencji lifetime, ale także, by przypomnieć, że firmy to firmy, są nastawione na zysk. Firma dziś nas „lubi”, bo jako klub, programista, profil internetowy promujący dany produkt pomagamy jej w sprzedaży, jutro może o nas zapomnieć albo, co gorsza, dobić nas finansowo, za, dajmy na to, posługiwanie się marką bez pozwolenia. Produkty, również samochody, kupujmy wyłącznie kierując się własnymi potrzebami, nie sympatiami do firm czy prezesów.