Gdy na półkuli północnej rosną temperatury powietrza, amerykańscy internauci eksperymentują z mokrymi ręcznikami zakładanymi na wtyki tuż przy porcie ładowania. Wyniki są obiecujące, Tesle zaczynają uzupełniać energię szybciej, chociaż wiele osób wzdragało się przed łączeniem wody i elektryczności. Teraz przed tą sztuczką ostrzega też sam producent, prosi, by nie zaburzać działania czujników, bo może prowadzić to do przegrzania wtyku lub portu albo innych uszkodzeń.

Mokry ręcznik na przewodzie do ładowania – nie rób tego

Metodę przetestował i promował od dawna właściciel kanału Out of Spec Studios. Polegała na owinięciu mokrą szmatką wtyku i przewodu ładowania, niekiedy na dodatkowym polewaniu ręcznika wodą, żeby tylko schłodzić wtyk i port. Efekty były zaskakujące: spadająca moc ładowania wracała do poprzednich poziomów, które brały się z innych ograniczeń.

Wyjaśnienie sztuczki jest dość proste: samochód steruje mocą ładowania biorąc pod uwagę szereg czynników, w tym temperaturę ogniw, ale też temperaturę portu ładowania. Jeżeli ta ostatnia jest zbyt wysoka – bo na przykład wtyki są zaśniedziałe i gniazdo jest dodatkowo ogrzewane przez słońce w zenicie – moc ładowania zostanie obniżona do poziomów bezpiecznych, które nie grożą stopieniem portu. Mokry ręcznik mocno obniża temperaturę wtyku i gniazda, samochód uznaje, że wartość znajduje się w dopuszczalnym przedziale, więc pobiera z ładowarki maksimum mocy. W rzeczywistości wilgotna szmatka ogłupia przede wszystkim znajdujące się w pobliżu czujniki.

Wilgotna szmatka na kablu ładowania (c) Out of Spec Studios / X

Redakcja Elektrowozu nie opisywała tej metody, ponieważ uznała promowanie jej za nieodpowiedzialne a jej stosowanie za lekkomyślne i niebezpieczne. Teraz ostrzega przed nią również konto Tesla Charging na Iksie (źródło; warto obserwować):

Umieszczenie mokrej szmatki na wtykach Superchargerów nie zwiększa szybkości ładowania, lecz zakłóca działanie czujników temperatury i stwarza ryzyko przegrzania lub uszkodzenia. Prosimy o powstrzymanie się od tego, aby nasze systemy mogły działać poprawnie i wykrywać prawdziwe problemy z ładowaniem.

Dodajmy, że stwierdzenie jest tylko częściowo prawdziwe, bo wielokrotnie wykazano eksperymentalnie, że sposób działa. Najlepsze efekty były obserwowane przy wysokich temperaturach powietrza i niskich poziomach baterii, gdy ładowarka rozpędzała się do najwyższych mocy, więc i straty na złączu były najwyższe. Tym niemniej stanowczo odradzamy stosowanie tej sztuczki, ponieważ czujniki montuje się właśnie po to, by ustrzec nas przed daleko poważniejszymi konsekwencjami, także pożarem!

W ładowarkach innych producentów kable i wtyki obsługujące moce od około 150 kW w górę są aktywnie chłodzone, dlatego metoda „na mokrą szmatkę” raczej się w nich nie sprawdzi.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 2 głosów Średnia: 5]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: