Nasz Czytelnik, Pan Daniel, miał wypadek z motocyklistą, podczas którego doszło prawdopodobnie do uszkodzenia baterii. Pakiet wymieniono mu na gwarancji, za darmo, okazało się przy okazji, że kosztował 52 000 złotych (netto: 41 626,06 zł). Zyskał większy akumulator, w którym energia uzupełniana jest szybciej (175 zamiast 170 kW w szczycie), ma też większy zasięg. Jego nową baterię zbudowano w oparciu o ogniwa LFP, taka sama jest stosowana w Tesli Model Y RWD. Poprzednia powstała w oparciu o ogniwa NCA.

Wymiana baterii w samochodzie elektrycznym nie taka droga, jak się wydaje

Nasz najważniejszy przekaz dotyczy właśnie ceny baterii: aktualnie w centrum serwisowym producenta kosztuje ona 1/5 (dokładnie 21,1 procent) samochodu nowego i jest to cena dla odbiorcy końcowego, tutaj: ubezpieczyciela. Sam Model 3 jest na rynku od 5,5 roku, nie jest faceliftingiem, nie ma więc historii i nie daje możliwości użycia produkowanych wcześniej podzespołów. Jeśli przyjmiemy, że Tesle tracą na wartości około 35 procent w ciągu trzech lat – jest to założenie dość realistyczne biorąc pod uwagę ich obecne ceny i wysokim poziom pożądania wzbudzany przez markę – to łatwo wyliczymy, że po typowym leasingu taki nowy akumulator wart jest około 1/3 samochodu.

Oczywiście nie ma obowiązku wymieniania go. U naszego Czytelnika od 2019 roku, po pokonaniu 64 000 kilometrów, degradacja wyniosła 4,5 procent (zasięg spadł z 360 do 344 kilometrów, patrz: Forum Tesla Model 3). W dodatku normalna gwarancja na akumulator obowiązuje przez 8 lat lub 160 tysięcy kilometrów. Stary akumulator został zabrany, ale nie wiadomo, jak go rozliczono, ponieważ był [fizycznie?] uszkodzony. Na fakturze się nie pojawił.

Bateria Tesli Model 3 (c) Tesla

Po wymianie baterii zasięg urósł do 390 kilometrów, o 13,4 procent w górę. Maksymalna moc ładowania na Superchargerze v3 wynosiła 170 kW, teraz jest to 175 kW. Posiłkując się prezentacjami Nylanda nasz Czytelnik oszacował, że zamontowano mu akumulator o pojemności użytecznej równej 53,6 kWh, w dodatku jeden z serwisantów napomknął kiedyś, że jest to pakiet z Tesli Model Y SR. Samochody są nieco inne konstrukcyjnie, nowa bateria przystosowana jest do pompy ciepła, ale Tesla ma procedurę na połączenie wszystkich produktów.

Interesująca jest chemia zastosowanych ogniw. Samochód naszego Czytelnika został wyprodukowany dawno temu w Kalifornii, posiadał więc pakiet z ogniwami cylindrycznymi nikiel-kobalt-glin (NCA). Wszystkie nowe warianty z napędem na tył mają już baterie litowo-żelazowo-fosforanowe (LFP). Te oparte na niklu-kobalcie degradują tym wolniej, im częściej pracują w wąskich przedziałach (np. 80-20-80-… procent). Z kolei LFP muszą być ładowane do pełna ze względu na konieczność kalibracji komputera sterującego (BMS) i przeżywają kilka razy więcej cykli niż ogniwa NCA/NCM.

Reasmując: nasz Czytelnik dostał na gwarancji lepszą baterię o większej pojemności, która powinna degradować wolniej niż poprzednia. Gdyby miał za to zapłacić, kosztowałoby to około 52 tysięcy plus robocizna i dodatkowe elementy związane z przystosowaniem samochodu do pakietu.

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 5 głosów Średnia: 4.6]