Amerykańska agencja zajmująca się doradztwem strategicznym, McKinsey & Co, twierdzi, że przeprowadziła ankietę wśród 30 000 osób regularnie korzystających ze środków transportu (ang. mobility). Na całym świecie aż 29 procent właścicieli samochodów elektrycznych „prawdopodobnie wróci” do pojazdów spalinowych. Najmniej zadowoleni z nich byli Australijczycy, praktycznie co drugi (49 procent) rozważa rzekomo rezygnację z elektryka na rzecz modelu spalinowego.
Samochody elektryczne w ankiecie McKinsey
Niezadowoleni z samochodów elektrycznych byli też Amerykanie (46 proc.) i Brazylijczycy (38 proc.), średnia „prawdopodobnie wrócę do pojazdu spalinowego” dla całego świata wyniosła 29 procent. Tuż poniżej niej uplasowali się Chińczycy (28 proc.) i Niemcy (24 proc.). Z elektryków nieszczególnie chcą natomiast rezygnować Europejczycy: w Norwegii i Francji „prawdopodobnie wrócę” powiedziało 18 procent, we Włoszech tylko 15 procent. Na samym końcu skali są Japończycy, gdzie tylko co ósma (13 proc.) osoba myśli o rezygnacji z pojazdu elektrycznego (źródło).
Dlaczego ludzie rozważają powrót do samochodów spalinowych? Trzy największe powody do narzekań to 1/ niewystarczająca publiczna infrastruktura do ładowania, 2/ wysokie koszty posiadania elektryków, 3/ zbyt duży wpływ napędu przy podróżowaniu na długie dystanse. Brak możliwości ładowania w domu martwił zaledwie 24 procent ankietowanych, konieczność uzupełniania energii stresowała co piątą osobę (21 proc.).
Co interesujące, osoby sceptycznie nastawione do aut elektrycznych nigdy o nich nie słyszały albo nie rozumiały zasady ich działania (60 proc.!). Oprócz tego obawiały się one nowych technologii (55 proc.) i kosztów posiadania elektryka (46 proc.). Zaledwie co siódma osoba nie chciała samochodu elektrycznego, ponieważ pojazd spalinowy dawał jej frajdę z jazdy. Tymczasem na polskim Iksie i Facebooku grupa ludzi składająca podobną deklarację wydaje się znacznie liczniejsza – a na pewno jest głośniejsza.
Kierowcy elektryków (EV owners) byli raczej zadowoleni z infrastruktury do ładowania lub co najwyżej obawiali się, że ładowarek zacznie brakować w przyszłości. Na niedobór punktów ładowania częściej narzekali ci, którzy tylko… rozważali zakup samochodu elektrycznego (ang. EV considerers). W obu grupach zanotowano spadek opinii „ciągle brakuje ładowarek” w stosunku do roku 2022, czyli nabywcy i potencjalni nabywcy aut elektrycznych zauważają wysiłek operatorów związany z inwestycjami w infrastrukturę.
Od 2019 roku oczekiwania dotyczące zasięgu samochodów elektrycznych urosły o 32 procent, do średnio 468 kilometrów (492 km w segmencie luksusowym i premium). Osoby zainteresowane zakupem auta elektrycznego są zamożniejsze niż sceptycy, młodsze (średnia wieku: 42 vs 50,8 lat), częściej mieszkają w miastach, mogą się ładować w domu (84 vs 49 proc. dla sceptyków), lubią nowinki technologiczne i, uwaga, pokonują rocznie większe dystanse niż sceptycy.