Nasz Czytelnik, Pan Sławomir, kupił Kię e-Niro i skorzystał z pierwszej fali dofinansowań do aut elektrycznych Mój elektryk NFOŚiGW. Właśnie dobiega końca dwuletni okres, przez który był on zobowiązany przetrzymać samochód. No i pojawił się niespodziewany problem: jego elektryk nie musi przechodzić przeglądu technicznego, bo pierwszy obowiązkowy jest przed upływem trzech lat od daty zakupu. Tymczasem on powinien udowodnić Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW), że przez te dwa lata pokonał co najmniej 20 000 kilometrów (przejechał 91 000 kilometrów…).
Aktualizacja 2023/02/11, godz. 14.24: zmieniliśmy nazwę programu. Okazało się, że nasz Czytelnik ubiegał się o dofinansowanie w ramach programu Mój elektryk NFOŚiGW. Reszta bez zmian.
Wymuszony przegląd techniczny dla auta z dofinansowaniem
Zadeklarowanie przebiegu wynoszącego co najmniej 10 000 kilometrów rocznie (=20 000 kilometrów przez dwa lata) było jednym z kluczowych warunków przy ubieganiu się o dofinansowanie, ponieważ wiązało się z ograniczeniami dotyczącymi emisji. Po dwóch latach eksploatacji beneficjent dopłat musi przesłać do NFOŚiGW odpowiedni formularz oraz skan badania technicznego potwierdzającego przebieg wynoszący co najmniej 20 000 kilometrów.
Z tym ostatnim jest problem. Żadna stacja kontroli pojazdów nie chce wykonać naszemu Czytelnikowi badania technicznego, w przypadku aut nowych wykonuje się je dopiero po trzech latach. Przypomina to trochę sytuację Tesli, która w 2010 roku otrzymała 275 000 dolarów kary za brak badania dotyczącego emisji. Doszło do tego, gdy technicy zajmujący się homologacją pojazdów nie znaleźli w Teslach Roadster rur wydechowych, do których mogliby włożyć sondy – a był to jeden z warunków otrzymania obowiązkowego certyfikatu zgodności z Aktem Czystego Powietrza.
Nasz Czytelnik szukał pomocy na policji, jednak ta też nie do końca wiedziała, jak mogłaby pomóc [bez mandatu ;)]. Infolinia NFOŚiGW, do której udało się dodzwonić po kilku dniach prób, stwierdziła, że „każda stacja powinna wpisać stan drogomierza do CEPiK”. Kiedy nasz Czytelnik poprosił wprost o wskazanie stacji, która to zrobi, by możliwe było spełnienie wymogów NFOŚiGW, pani po drugiej stronie telefonu stwierdziła, że „nie może podać, bo nie wie”.
Ostatecznie okazało się, że istnieje coś takiego, jak przegląd techniczny na żądanie właściciela pojazdu. Można go wykonać w dowolnym czasie, wystarczy, że właściciel chce zbadać stan swojego samochodu. Taki przegląd kosztuje 60 złotych i powinien zakończyć się zapisaniem stanu licznika do systemu CEPiK. Czy faktycznie tak się stanie, nasz Czytelnik przekona się lada dzień.
Bardzo ciekawy komentarz do artykułu napisał Pan Przemek: