Wraca temat, czy szybka aktualizacja software’u powinna być nazywana „akcją przywoławczą” lub „akcją serwisową”. Tesla naprawiła właśnie 48 184 Modele 3 Performance, które w trybie jazdy torowej (Track Mode) mogły nie wyświetlać jednostek przy szybkościomierzu. Korekta odbyła się z wykorzystaniem łatki oprogramowania, wygląda na to, że problem już został rozwiązany.
Urzędnicze dziadki lubią, gdy na wszystko jest papier
Błąd raczej nie dotknął zbyt wielu kierowców, bo i nie wszyscy korzystają z Track Mode, nawet mimo tego, że kupili Tesle Model 3 Performance. Nie da się również wykluczyć, że mało kto go w ogóle dostrzegał, skoro znikała tylko informacja o jednostkach „mph” lub „km/h”, a reszta wyświetlała się po staremu. Trudno sobie bowiem wyobrazić, że ktoś mógłby chcieć jeździć w milach na godzinę po torze, podczas gdy w normalnym życiu korzystał z kilometrów na godzinę.
Mimo tego Tesla musiała – zgodnie z obowiązującymi w Stanach Zjednoczonych nowymi przepisami – nazwać poprawkę „akcją przywoławczą”, choć nikt nikogo do niczego nie przywoływał. Z nazewnictwem tego rodzaju związana jest cała papierowa procedura zgłoszenia do organu nadzorującego oraz listowne powiadomienie właścicieli. „Listowne”, z użyciem kopert i papieru, które w tym przypadku musi wyjść od producenta do 6 lipca 2022 roku.
Takie wiadomości były już rozsyłane przy okazji „akcji serwisowej” związanej z niewyświetlającą się z rzadka kontrolką niezapiętych pasów bezpieczeństwa. U niektórych nabywców wywoływały kwaśny uśmiech („po co zawracają mi głowę czymś nieistotnym, co poprawiono miesiące temu”), u innych powodowały lekki popłoch. Tych ostatnich uspokajała dopiero treść, że problem został usunięty z użyciem aktualizacji oprogramowania.