Coraz większa liczba sprzedawanych w Europie samochodów wyposażana jest w trzyfazowe ładowarki o mocy 11 kW (=230 V x 16 A x 3f). Jednak mało kto wie, że takie urządzenia, choć na trzech fazach ograniczają się do 16 amperów, na jednej fazie mogą pracować z natężeniem do 32 amperów. Jeżeli więc ktoś ma w garażu jednofazowe przyłącze, będzie mógł się ładować z mocą wyższą niż się spodziewał.
Nasz Czytelnik przetestował to z Teslą Model Y i Modelem 3 Highland, inni sprawdzali też inne elektryki.
Szybkie ładowanie AC nawet z 1 fazy przy samochodach z trzyfazowymi ładowarkami AC-DC
Jeśli samochód ma ładowarkę jednofazową, to obsługuje ona natężenie do 32 amperów. Problem w tym, że zwykle 32-amperowe przyłącze elektroenergetyczne musi obsłużyć cały dom jednorodzinny, więc rzadko jest okazja skorzystania z więcej niż 20-22 amperów, co daje 230 V x 22 A = 4,6-5 kW. Elektryk, który teoretycznie powinien rozpędzić się do 7,4 kW, ładuje się o ponad 30 procent wolniej, bo nie pozwala na to przyłącze.
Gdy auto wepniemy do słupka ograniczonego do 16 amperów, robi się dramat, bo maksymalna moc ładowania to 3,7 kW. Do uzupełnienia baterii o pojemności 60 kWh trzeba ponad 16 godzin.
Samochody elektryczne z ładowarkami trzyfazowymi pozwalają na uzupełnianie energii z mocą do 230 V x 16 A x 3 fazy = 11 kW. Przy jednej fazie odpada nam ostatnia część wyrażenia, czyli teoretycznie zostajemy z mocą 3,7 kW. W praktyce jednak takie ładowarki pokładowe potrafią wykorzystać takie natężenie, jakie będą miały do dyspozycji. U naszego Czytelnika było to 20 amperów – i właśnie tyle wykorzystywała podłączona do wallboksa Tesla Model Y, do 4,6 kW:
Gdyby przyłącze dawało 32 ampery, samochód rozpędziłby się do 7,4 kW. Ale przy trzech fazach i 32 amperów, natężenie zostałoby ograniczone do 16 A, więc maksymalna moc wyniosłaby właśnie 11 kW.
Nota od redakcji Elektrowozu: tekst został przepisany.