Site icon SAMOCHODY ELEKTRYCZNE – www.elektrowoz.pl

Honda chce walczyć z chorobą lokomocyjną, dlatego jej elektryki będą wolniejsze i mniej dynamiczne

Oto solidna lekcja marketingu: jesteś w czymś kiepski, zrób z tego zaletę. Honda doszła do wniosku, że zbyt duża dynamika samochodów elektrycznych może wywoływać chorobę lokomocyjną, dlatego w swoich autach stosuje łagodniejsze krzywe momentu obrotowego. Efekt? Jak piszą dziennikarze Car Magazine, którzy mieli okazję testować Hondę e:Ny1: „(…) [faktycznie], brak objawów choroby lokomocyjnej”.

Ci troskliwi Japończycy: Mazda, Toyota, teraz Honda. Tylko Nissan się wyłamuje

Mazda zastosowała w MX-30 dźwięk podczas jazdy i spowolniła model, żeby elektryk – dosłownie! – przypominał samochód spalinowy. Toyota walczyła o nasz czas, dlatego przypominała o niedogodnościach ładowania elektryków oraz wygodzie, jaką dają hybrydy, a w przyszłości zapewnią nam samochody na wodór. Teraz o swoich klientów zatroskała się Honda, która idzie śladem Mazdy.

Jak opisuje Car Magazine (źródło), firma nie chciałaby, żeby kierowcy i pasażerowie elektrycznych Hond odczuwali mdłości podczas przesadnie dynamicznej jazdy, dlatego osłabiła krzywą momentu obrotowego. Dotyczy to szczególnie początkowej jej części (pomarańczowożółte koło), kiedy auto zaczyna się rozpędzać. Jak powiedział portalowi Car Magazine konsultant techniczny Hondy, Kotaro Yamamoto, „choroba lokomocyjna bierze się z faktu, że samochód porusza się w nieoczekiwany [dla pasażera] sposób”:

Wykres momentu obrotowego silnika (oś pionowa) i czas (oś pozioma). Elektryk jest w stanie mocno przyspieszać od samego startu (lewa linia przerywana), może to jednak wywoływać chorobę lokomocyjną. Stąd też idealna krzywa momentu obrotowego (niebieska linia ciągła) powinna być dynamiczna, piąć się całkiem mocno w górę, ale nie powinna powodować nieprzyjemnych doznań (prawa linia przerywana). Ps. Nie wiemy, co oznacza PET (c) Honda, za: Car Magazine

Producent zastrzega, że problem dotyczy szczególnie wysokich momentów obrotowych silników elektrycznych przy niskich szybkościach. Dlatego Honda monitoruje poziom wciśnięcia pedału przyspieszenia, siłę tegoż naciśnięcia i szybkość pojazdu. Parametry dobrano rzekomo tak, żeby nie wywoływać mdłości, lecz żeby utrzymać wrażenie dynamiki auta. Dziennikarze Car Magazine oceniają, że to pierwsze rzeczywiście się udało.

Nota od redakcji Elektrowozu: Honda ma rację. Niespodziewane mocne przyspieszenia mogą powodować mdłości, jeśli ktoś nie bierze bezpośredniego udziału w jeździe, bo na przykład przegląda telefon lub po prostu podziwia świat za oknem. Autor przetestował to na własną rękę. Bawiliśmy się z Dziećmi wybornie testując przyspieszenie Tesli Model Y Performance („Ale ekstra! Jeszcze raz, tato! Jeszcze raz!”), aż w pewnym momencie lekko zielonkawa na twarzy Żona powiedziała nieznoszącym sprzeciwu głosem „Dość, wystarczy”. To był ten moment, gdy uznałem, że właśnie podjęliśmy wspólną decyzję, że naprawdę już wystarczy 😉

Niezależnie od tego tłumaczenie się brzmi cokolwiek dziwnie. Pikanterii sytuacji dodaje fakt, że Honda e:Ny1 stosuje silniki Vitesco poprzedniej generacji (EMR3, do 150 kW mocy), które już od 2021 roku mają wariant bardziej elastyczny, dynamiczniejszy, ale z tego powodu zapewne droższy (EMR4, 80-230 kW).

Zabawnie skomentował to Pan partyzant:

Kiedyś miałem Malucha i w nim dużo bardziej zaawansowany system przeciwdziałający chorobie lokomocyjnej niż w Hondzie, do 100 km/h rozpędzał się tydzień XD

Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy:
Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 1 głosów Średnia: 5]
Exit mobile version