W ciągu ostatnich dwudziestu lat naukowcy uważnie obserwowali Ocean Atlantycki. Wygląda na to, że w tym czasie prądy morskie zwolniły do poziomów najniższych w tym tysiącleciu. Jeśli topniejące lodowce nadal będą zasilać oceany w słodką wodę, prądy mogą się zatrzymać. Miałoby to katastrofalne skutki dla Europy, której łagodny klimat zawdzięczamy przede wszystkim Golfstromowi niosącemu nam ciepło przez pół Atlantyku, z Zatoki Meksykańskiej na Stary Kontynent.
Mocno pochyliliśmy się nad ogniskiem i właśnie mamy zamiar podlać je benzyną, żeby „się rozpaliło”. Tak działamy
Mało kto zdaje sobie sprawę, że Stany Zjednoczone dysponują o wiele cieplejszym klimatem niż Europa. Po nałożeniu na siebie mapy USA, Kanady i Starego Kontynentu w taki sposób, by zrównać ze sobą szerokości geograficzne (poniżej (c) MapPorn / Reddit), przekonamy się, że Polska leży w całości „w Kanadzie”, kraju kojarzącym się przecież ze śniegiem i mrozem. Nasz umiarkowany klimat zawdzięczamy niemal wyłącznie Prądowi Zatokowemu. Gdyby nie ciepły strumień niosący do nas ciepło z równika, duża część Europy wyglądałaby właśnie jak pocztówki z Kanady:
Oddająca ciepło woda z „naszego” Golfstromu na wysokości Grenlandii i Islandii zaczyna opadać dużym strumieniem na dno, po którym wraca w okolice równikowe lub płynie dalej wzdłuż Ameryk. Jednak spowodowane przez nas ocieplanie klimatu powoduje topnienie lodowców i spływanie słodkiej (=lżejszej) wody do oceanów. Lżejsza woda opada słabiej niż ciężka, siły napędzające strumień powrotny są mniejsze, więc i Prąd Zatokowy traci na sile:

Strumienie ciepła i zimna na Ziemi dotychczasowej (po lewej) oraz ocieplonej przez dwutlenek węgla (c) The Conversation
Z punktu widzenia Europy efekty są paradoksalne: im mniej ciepła dostaje się do nas z okolic równikowych, tym jesteśmy pod silniejszym wpływem klimatu kontynentalnego znad Azji oraz zimnego powietrza z okolic polarnych. W efekcie klimat Starego Kontynentu może stawać się chłodniejszy, zimy surowsze i z większymi opadami śniegu. Oczywiście zgromadzona pod kołdrą z dwutlenku węgla energia nie ginie: ekstremalne, znacznie wyższe temperatury pojawiają się w okolicach równikowych, w tym w Afryce czy na Dalekim Wschodzie.
Naukowcy twierdzą, że zwiększające się wlewy słodkiej wody do Atlantyku mogą sprawić, że słabnący Prąd Zatokowy może któregoś dnia kompletnie wygasnąć. Z symulacji wynika, że mogłoby do tego dojść w ciągu najbliższych stu lat, co na przykład w Norwegii oznaczałoby obniżenie średnich temperatur nawet o 20 stopni Celsjusza.
Nota od redakcji Elektrowozu: to tylko symulacje bazujące na sporej liczbie założeń, ale faktem jest, że Golfstrom słabnie, faktem jest też, że nasze podgrzewanie ziemskiej atmosfery powoduje topnienie lodowców, czyli zasilanie oceanów w słodką wodę. Faktem wreszcie jest, że w ostatnich latach zdarzały się wyjątkowo surowe zimy i w Europie, i w Ameryce Północnej. Niestety, obawiamy się, że gdy któregoś dnia Golfstrom przygaśnie, największym sprzymierzeńcem Europejczyków staną się… silniki spalinowe. Udusimy się, ale przynajmniej w cieple.