Podczas gdy przeciwnicy aut elektrycznych niezmiennie martwią się o to, że zabraknie nam energii do ich ładowania, w Polsce coraz częściej dochodzi do sytuacji dokładnie przeciwnej: energii elektrycznej jest za dużo. Mamy jej nadmiar nocą, gdy większość przemysłu nie pracuje, mamy jej też nadmiar podczas pięknych słonecznych czy wietrznych dni. Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE) ogłosiły zagrożenie bezpieczeństwa dostaw energii, by móc wyłączać fotowoltaikę.
Wyłączymy OZE, bo tak jest najlepiej
Z komunikatu PSE wynika, że zagrożenie bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej trwa dziś, w niedzielę, 23 kwietnia, od godziny 11.00. Komunikat brzmi lekko przerażająco, ale PSE musi go opublikować, by sięgnąć po następne środki, czyli możliwość wyłączania fotowoltaiki (źródło). O tym, że do takich wyłączeń doszło, przeczytamy w następnej informacji. Mówi się o instalacjach wpiętych do „sieci przesyłowej oraz dystrybucyjnej 110 kV i średniego napięcia”, czyli dużych i bardzo dużych.
Wyłączanie instalacji najmniejszych, stosowanych w gospodarstwach domowych i przyłączonych do sieci niskiego napięcia, określono mianem „prawdopodobnego”. Wszystko przez to, że dzięki pięknej pogodzie w sieci pojawiły się ponad 3 GW mocy.
PSE ujawniło przy okazji, że 1 kwietnia było w Polsce około 13 GW mocy w instalacjach fotowoltaicznych i 9,5 GW mocy w farmach wiatrowych. Rekordową produkcję energii ze słońca odnotowano w piątek, 21 kwietnia (8,4 GW), z wiatru – 20 lutego (7,9 GW). Turbiny wiatrowe wyłączano też w Sylwestra 2022 roku, bo mieliśmy w sieci za dużo energii.
Nota od redakcji Elektrowozu: samochody elektryczne to idealne rozwiązanie, gdy w sieci jest nadprodukcja energii. Gdyby PSE pomyślało o właściwym sposobie komunikacji, właściciele elektryków mogliby teraz pomagać systemowi przez wpięcie aut do gniazdek. Nie byłoby przeciążeń, nie byłoby konieczności wyłączania fotowoltaiki, a kierowcy jeździliby dziś, jutro, może nawet przez cały tydzień na czystym prądzie ze słońca.
Inna sprawa, że nasz system elektroenergetyczny nie prezentuje się najlepiej, skoro utrzymywanie elektrowni zasilanych paliwami kopalnymi na poziomie minimum technicznego (!) oznacza emisję 510 gramów ekwiwalentu CO2 na każdą wytworzoną kilowatogodzinę energii (Electricity Map). Nawet o godzinie 11.00 było to niemal 450 gramów:
Interesującym uzupełnieniem materiału jest komentarz Pana Christofa: