Polskie Sieci Elektroenergetyczne poinformowały, że w związku z prognozowaną nadprodukcją energii z wiatru oraz niskim zapotrzebowaniem na moc, częściowo redukują wytwarzanie przez farmy wiatrowe. Wierzymy, że najdalej za rok-dwa komunikat będzie zgoła inny, że PSE zaproponuje pozytywne rozwiązanie „problemu” i zaapeluje do właścicieli samochodów elektrycznych, by właśnie teraz uzupełniali baterie w swoich autach. Część Polski dziś, część jutro, część pojutrze.
Wyłączamy farmy wiatrowe, bo jest za dużo energii
Informację podano na Twitterze, prognoza pogody zakłada nadprodukcję w okresie od 30 grudnia do 1 stycznia. Wyliczono, że momentami w sieci może być nawet 5 GW nadmiarowej mocy, dlatego trzeba ograniczyć generowanie energii przez farmy wiatrowe (źródło). PSE zapowiada dynamiczne dopasowywanie się do warunków, ale warto wiedzieć, że cała zainstalowana w turbinach wiatrowych moc to około 7,2 GW. Zatem z perspektywy zwykłego użytkownika jest to stanowisko w rodzaju „Nie, nie, my nie chcemy za darmo, stać nas i zapłacimy. Zapłacimy!”
Według danych prezentowanych na żywo przez Electricity Map, aktualnie wytwarzamy z wiatru 29,02 procent potrzebnej w Polsce energii. Ze słońca jest to 5,89 procent, z elektrowni wodnych – 1,51 procent, z elektrowni szczytowo-pompowych – 5,2 procent. OZE dają nam więc 41,62 procent potrzebnej w kraju energii, podczas gdy z węgla mamy 40,52 procent.
Jako redakcja Elektrowozu chcemy wierzyć, że już za rok-dwa takie komunikaty na Twitterze zostaną zastąpione przez wiadomości innego typu. Zamiast ograniczać produkcję taniej energii z turbin wiatrowych PSE będzie informowało, że na godziny od A do B warto zaplanować pieczenie, pranie, ładowanie samochodów elektrycznych i magazynów energii. A docelowo będą dynamiczne taryfy i infrastruktura elektroenergetyczna rozmawiająca z punktami ładowania, żeby te same wiedziały, w jakim okresie najlepiej uzupełnić energię w baterii elektryka.