Organizacja Transport & Environment wyliczyła, że w 2035 roku wszystkich produkowanych e-paliw wystarczy około 2 procentom samochodów poruszających się po europejskich drogach. Pozostałe 98 procent kierowców albo weźmie udział w wyścigu i zgodzi się płacić coraz więcej za tankowanie, albo też zmieni samochód na inny, taki, który nie jest zasilany silnikiem spalinowym.
E-paliwa to taka cicha zachęta, by nie przejmować się rynkiem i nadal kupować auta spalinowe?
Zastąpienie paliw kopalnych syntetycznymi uważane jest za jeden z niewielu sposobów na uratowanie silników spalinowych i przemysłu motoryzacyjnego w obecnym kształcie. Firmy, które je promują, pomijają milczeniem fakt, że produkcja e-paliw opiera się na założeniu, że uda nam się tanio wychwytywać dwutlenek węgla z powietrza, oraz że ich wytwarzanie wymaga co najmniej trzykrotnego zwiększenia produkcji energii. Według niektórych szacunków: pięciokrotnego (!) zwiększenia mocy elektrowni, czyli przystąpienia do natychmiastowego planu budowy czterech nowych elektrowni na jedną starą!
Organizacja Transport & Environment w oparciu o przewidywania branży paliw kopalnych wyliczyła, że w 2035 roku e-paliw wystarczy dla mniej niż 2 procent samochodów spalinowych jeżdżących po europejskich drogach. Jeśli paliwo syntetyczne będzie wydzielane wyłącznie właścicielom hybryd, e-paliw wystarczy 2,5 procent kierowców. Jeżeli do tankowania zostaną dopuszczeni tylko właściciele hybryd plug-in, zbiornik napełni mniej niż 1 na 30 właścicieli aut (źródło):
Wspomniane niecałe 2 procent oznacza około 5 milionów pojazdów z 287 milionów jeżdżących w 2035 roku po europejskich drogach. Łatwo się domyślić, że przy takim popycie swoje samochody zatankują tylko najzamożniejsi, których będzie stać na zapłacenie, dajmy na to, 50 złotych za 1 litr e-benzyny. Co gorsza, T&E podkreśla, że dwutlenek węgla wiązany w paliwach syntetycznych będzie przynajmniej częściowo pochodził ze źródeł przemysłowych. Nie da się zatem powiedzieć, że jest to ten sam CO2, który został wyemitowany z rury wydechowej podczas spalenia e-paliwa.
Jak mówi Rafał Bajczuk z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych:
Naiwnie jest (…) zakładać, że kraje rozwijające się, z których część nie ma mocy na zaspokojenie swoich podstawowych potrzeb, dzieliłaby się własnymi OZE do produkcji e-paliw dla europejskich samochodów tylko po to, by zaspokoić interesy producentów silników. Dlatego paliwa syntetyczne produkowane w Europie powinny być traktowane priorytetowo w odniesieniu do samolotów i statków (…).
Zdjęcie otwierające: syntetyczny olej napędowy jest bezbarwny, ponieważ nie zawiera zanieczyszczeń i związków siarki (c) Audi