Metan jest w atmosferze Ziemi drugim najbardziej szkodliwym gazem cieplarnianym po dwutlenku węgla. W dodatku jest bardziej agresywny niż CO2, jedna tona metanu wyemitowana do atmosfery odpowiada aż 25 tonom dwutlenku węgla. A mimo to operatorzy gazociągów celowo wypuszczają gaz do atmosfery. Robią to, by „odpowietrzać” instalację.
Europejska Agencja Kosmiczna zaczyna wykrywać emisje metanu
Dotychczas o metanie mówiło się albo w kontekście szybów wydobywczych (i szerzej: przemysłu gazowo-naftowego), albo też w kontekście zwierząt hodowlanych. Przy gazociągach zakładano, że mamy do czynienia z emisjami niewielkimi, przelotnymi lub niezamierzonymi. Europejska Agencja Kosmiczna postanowiła to zmierzyć.
Okazuje się, że dzięki danym satelitarnym wykryto, że operatorzy gazociągów często i celowo emitują metan do atmosfery w ramach procesu „odpowietrzania”. Na Syberii udało się na przykład wykryć regularne źródło emitujące do 300 ton gazu na godzinę (źródło). 300 ton metanu to odpowiednik 7 500 ton (!) dwutlenku węgla, emisja odpowiadająca około 460 tysiącom (!) samochodów przejeżdżającym w ciągu tej godziny 100 kilometrów. Można szacować, że ta liczba mniej więcej odpowiada samochodowej emisji miasta, jakim jest Warszawa.

Wykryte dwie emisje metanu z gazociągu w Kazachstanie (c) ESA, źródło
W okresie 2019-2020 wykryto 13 akcji „odpowietrzania” w gazociągu Jamalskim (przechodzi również przez Polskę) z emisjami dochodzącymi do 164 ton metanu na godzinę. Oraz 33 akcje „odpowietrzania” w gazociągu Braterstwo z emisjami do 291 ton na godzinę. Operatorzy potwierdzili, że są to emisje zaplanowane i „zostały zgłoszone odpowiednim władzom”.
Zdjęcie otwierające: wykryte emisje metanu z gazociągów Jamalskiego (górny) i Braterstwo na terenie Rosji. Widoczne szare wcięcie w czerń to Zatoka Obska uchodząca do Morza Karskiego. Polski na tym ujęciu nie widać, Moskwa znalazłaby się w okolicy lewego dolnego rogu obrazu (c) ESA