Nasz Czytelnik mieszka w Szwecji i od kilku lat korzysta z dynamicznych taryf za energię elektryczną. Opowiedział nam o swoich doświadczeniach poczynając od tego, co najbardziej przeraża ludzi w Polsce: od wysokich cen energii, gdy jest cicho i pochmurno. Owszem, zdarza mu się, że 1 kilowatogodzina energii kosztuje ponad 3 złote (w Polsce standard to około 92 grosze), jednak to krótkie okresy. Przez olbrzymią większość roku jest tanio i bardzo tanio. W 2024 roku na wszystkich ładowaniach dostawał średnio 1,5 grosza/kWh. 

Aktualizacja 2025/03/27, godz. 11.16: dodaliśmy jeszcze jeden akapit na zakończenie.

Taryfy dynamiczne? Nie lękajcie się!

Okresy flauty zdarzają się zwykle zimą, gdy jest cicho i pochmurno – wtedy jest drogo. Szczególnie, gdy w domu wszystko jest na prąd a o ogrzewanie dba pompa ciepła. Drożyzna może trwać kilka dni, może być dłuższa, nie ma zasady, umowę z dostawcą bierze się z wszystkimi za i przeciw. Kto się obawia, może wybrać umowę ze stałymi cenami, bo takie też są dostępne. Jednak długoterminowe statystyki pokazują, że przy dynamicznych cenach prądu jest taniej niż przy gwarantowanej stałej cenie.

Staram się ładować samochód, gdy jest nadprodukcja energii. W sierpniu zeszłego roku, gdy odezwał się do redakcji Elektrowozu z tematem, praktycznie zawsze dostawałem pieniądze za uzupełnianie energii (c) Czytelnik

Swoją drogą: w Polsce pompy ciepła to nowość, szerzej dostępne raptem od paru lat, ludzie się ciągle obawiają, dyskutują, pojawiają się zniechęcające artykuły o „rachunkach grozy” za prąd. W Szwecji tymczasem stanowią normę, montuje się je od kilkudziesięciu lat. I uwaga, w Szwecji jest zimniej niż w Polsce!

Poza okresami drogiej energii jest taniej, a latem wręcz bardzo tanio. Gdy ktoś kupuje nowy samochód, często idzie w elektryka. Nie ma myślenia w kategoriach „na złość”, „wbrew nakazom”, bo samochód elektryczny daje realne oszczędności. Gdy podłączam auto do prądu, mogę balansować sieć samochodem. Wtedy praktycznie zawsze zarabiam uzupełniając energię. Wyjątkiem są sytuacje, kiedy sam decyduję, że muszę się naładować na już, na przykład przed wyjazdem. Wtedy płacę cenę rynkową. Ważne: mówię o samej energii pobieranej do baterii, bo przesył to osobna sprawa – za niego się płaci.

Ładowanie Tesli. Zdjęcie ilustracyjne (c) Tesla

Nie, nie mam V2G, to tylko Tesla, ale i tak wystarczy: gdy jest nadmiar energii, ładuję baterię i wtedy rzadko kiedy wychodzę powyżej 5 groszy za energii plus 40 groszy za przesył. Jeszcze lepiej jest w okresie nadprodukcji – w Polsce mieliście do czynienia z takim w weekend. Moja średnia cena za ładowanie w marcu to równowartość 1,2 grosza za energię plus 40 groszy za przesył. W ostatniej dekadzie sierpnia w zeszłym roku, gdy rozmawiałem na ten temat z redakcją Elektrowozu, miałem równowartość -18,8 grosza za energię (-49 ore) za ładowanie i -1,5 grosza dla całego domu (ilustracja na górze). Panele na dachu zbędne.

Porównanie kosztów energii w tym roku (koniec marca 2025, po lewej) i za cały rok 2024 (po prawej). W tym roku jestem mniej pilny z podłączaniem, za pobieraną energię płacę 10 ore, równowartość 3,8 grosza per kilowatogodzina (c) Czytelnik

Oczywiście trzeba pamiętać, że taryfy dynamiczne to miecz obosieczny. Gdy latem jest dużo słońca, sprzedaję produkcję z fotowoltaiki po cenach rynkowych. Bardzo tanio. Dlatego ludzie tutaj kupują też magazyny energii, by być częścią dużego systemu balansującego sieć. Mogą ładować się tanio, oddawać energię drożej, wszyscy zyskują.

I żebyśmy mieli jasność: moje tanie ładowanie nie polega na tym, że czekam i biegnę jak kot z pęcherzem, żeby podłączyć samochód, kiedy zrobi się taniej. Kabel podłączam wtedy, gdy parkuję lub mi się przypomni. Cała reszta odbywa się automatycznie. Nie muszę pamiętać o cenach, sprawdzać wykresów, wszystko dzieje się samo. W końcu mamy 2025 rok.

Ocena artykułu
Ocena Czytelników
[Suma: 6 głosów Średnia: 4.7]
Nie przegap nowych treści, KLIKNIJ i OBSERWUJ Elektrowoz.pl w Google News. Mogą Cię też zainteresować poniższe reklamy: