Suzuki Hayabusa to jeden z najszybszych motocykli na świecie. Jego właściciele „objeżdżali” nim dziesiątki razy droższe samochody, bo motocykl przyspiesza do 100 km/h w 2,8 sekundy. Ale przy Tesli Model S Plaid wygląda on jak słabeusz. Nieco lepiej zaprezentowało się Kawasaki Ninja, ale ono też zostało z tyłu.
„O, mój Boże! Ta rzecz jest szybka!”
Nie przedłużajmy:
Podczas pierwszego startu kierowca motocykla nie był w stanie utrzymać stabilności. Za drugim razem ruszył idealnie, ale też nie dotrzymał kroku Tesli – motocykl znowu przegrał. Człowiek w Tesli uznał jazdę za normalną, narzekał jedynie na zbyt lekko kręcącą się kierownicę. Tymczasem dosiadający motocykla skarżył się na wiatr i trudy podczas walki z pojazdem. W żartach poprosił przeciwnika, żeby przyznał, że samochód nie jechał na Autopilocie 🙂
Drugi wyścig odbywał się na tym samym dystansie, jednak linię startu przekraczano przy pewnej szybkości. Gdy kierowca Tesli się zagapił, przegrał, kiedy wcisnął pedał przyspieszenia do dechy (druga próba) we właściwym momencie, wygrał. Motocyklista nie mógł w to uwierzyć, nieustannie komplementował samochód.
Po podmianie Suzuki na Kawasaki Ninja ZX-14R, sytuacja… się nie zmieniła. Ze startu zatrzymanego Kawasaki przegrało raz, potem drugi („byłem blisko idealnego startu”), a kierowca Tesli zdradził, że słyszał działanie sprzęgła w motocyklu siedząc w kabinie elektryka. Przy starcie z rozpędu sytuacja wyglądała identycznie, jak przy Suzuki: kierowca Tesli najpierw przegrał (i zauważył, że auto stało się nieco wolniejsze), a później, przy równoczesnym starcie: wygrał. Choć tym razem o włos:
